Nieprzeczytane posty

Kuba wyspa jak wulkan...wygasły. Relacja z podróży, porady

1
Parę lat temu wybrałem się z biurem turystycznym na Kubę i zakwaterowali nas w hotelu na Varadero, w pięknej wczasowej okolicy. Półwysep ten jest zamknięty dla zwykłego Kubańczyka i tylko z przepustką można się tam dostać. To pewnie wiecie, ale nie każdy wie, jak należy się zachować. Ja wybrałem kradzież, jako niesienie pomocy potrzebującym.

W restauracji hotelowej zauważyłem, że ludzie po posiłkach robią zapasy jedzenia i wynoszą je na zewnątrz. Zdziwiłem się bardzo, bo przecież potrawy są dostępne cały dzień i wystarczy wejść i najeść się do syta. Oni nie wybierali się na żadne wycieczki, tylko szli na plażę i byczyli się. Ale nie tylko, bo widziałem, że wczasowicze obdarowywali tym jedzeniem Kubańczyków na plaży. Później dowiedziałem się, że to są robotnicy kubańscy zatrudnieni przy budowach hoteli i po pracy głodni szli na plażę w nadziei, że turyści ich dokarmią. Nie chciałem w to uwierzyć i następnego dnia sam sprawdziłem. Zrobiłem więc kanapki suto obłożone szynką i innymi smakołykami, ukryłem gdzie tylko można i poszedłem na plażę. Szedłem dość daleko, bo służby ich przeganiały, żeby nie robili złego wizerunku w tym "szczęśliwym" kraju.

W końcu spotkałem grupkę odpoczywających po pracy Kubańczyków, ale jakoś głupio mi było wręczyć im jedzenie, sprowadzając do roli żebraków. Kubańczycy to naród dumny, wykształcony i wcale nie domagali się datków. Poszedłem więc dalej z tymi pakunkami, następnie zawróciłem i chyba odgadli moje zamiary. Gestami jakoś się porozumieliśmy, wręczyłem im, co miałem i chyba było za mało, bo wręcz pałaszowali te skiby.
Będąc na wycieczce objazdowej, przewodnik mówił o problemie żywieniowym w całym kraju i w głowie się nie mieści, że takie są realia. Ci robotnicy są klasą uprzywilejowaną, bo mają jakiekolwiek jedzenie w przeciwieństwie do reszty kraju.

To podkradanie i dożywianie robiłem do końca wczasów, a w ostatni dzień zaszalałem. Kupiłem w sklepie hotelowym dużą mocną torbę i włożyłem w nią jedzenie, flaszkę dobrej kubańskiej wódki, ale też mydełka z łazienki, szampony, długopisy, zeszyty i różne drobiazgi przydatne dzieciom w szkole. Tam po prostu dzieciaki nie mają czym i na czym pisać, ani się myć. Ci robotnicy mają rodziny i sami te towary spożytkują, albo sprzedają na targu. Zarzuciłem więc torbę na ramię i uginając się pod jej ciężarem i ruszyłem na plażę. Przedstawicielem mojej grupki był Carlos i jemu wręczyłem torbę. Bardzo się ucieszył z prezentów i zaraz podzielili się nimi wszyscy. Pożegnaliśmy się i gestami wytłumaczyłem, że to ostatni raz, bo jutro wylatuję. Na jego twarzy malował się smutek i nieśmiało wskazał na moją przeciwsłoneczną czapeczkę, żebym mu ją dał. Oczywiście dałem, bo po co mi przepoconą targać do domu. Potem pokazał na klapki i też mu dałem. Następnie koszulkę i też ten sam los ją spotkał. Nie miałem już nic do dania i już zacząłem wracać, a Carlos z daleka pokazuje na moje kąpielówki, żeby też mu dać. Tu niestety odmówiłem, bo półnagi mogę chyłkiem do pokoju przemknąć, lecz na golasa już nie. To oczywiście był żart ze strony Carlosa, czego dał wyraz szerokim uśmiechem.

Re: Wyspa Kuba jak wulkan...wygasły.

2
To pierwszy przypadek kiedy All inclusive może pomóc lokalnym mieszkańcom. Zawsze poleca się jeść poza obiektem zakwaterowania aby wspomóc lokalną społeczność, fajnie że wymyślono dodatkowe formy pomocy potrzebującym, to się ceni. Powinni tak robić wszędzie.

PS Fajna relacja, taki prawdziwy obraz Kuby

Re: Kuba wyspa jak wulkan...wygasły.

4
To są wspomnienia z Kuby sprzed 10 lat i mogą być mniej aktualne, bo zmiany polityczne i gospodarcze zachodzą tam w szybkim tempie. Wybrałem się z żoną i drugim małżeństwem na Kubę, egzotyczny kraj przypominający czasy wczesnego komunizmu u nas. Nasza bytność ograniczała się tylko do półwyspu Varadero, a wiadomo że ten rejon nie jest wizytówką całego kraju, bo tam jest zupełnie inaczej. Jednak poznać to można, chociaż w niewielkim zakresie wynajmując taksówkę, lub samemu podróżując. My wykupiliśmy całodzienną wycieczkę do Hawany i okolicznych miasteczek oraz ciekawych miejsc. O Hawanie nie będę pisać, bo to wszyscy znają, albo tam byli, tylko o zwyczajach i prawie w tym kraju. Tego nie wyczyta się w przewodniku, bo trzeba samemu poznać i my mieliśmy taką okazję.

Działo się to w trakcie wspomnianej wycieczki autokarem, gdzie dostaliśmy opiekę przewodniczki i opiekuna...politycznego. Tutaj kilka słów wyjaśnienia jego roli. Otóż ten opiekun nie służył wczasowiczom, tylko reżimowi kubańskiemu. Miał on kontrolować poprawność polityczną przewodnika i donosić władzom państwowym w razie mówienia zbyt wiele prawdy o panującej tam rzeczywistości. Tak się złożyło, że ta dwójka opiekunów była przyjaciółmi i opiekun ucho wysiadł w następnej miejscowości, dając pełną swobodę koleżance. To było kilka godzin szczerych rozmów, aż włosy dęba stawały, kiedy opisywała panujące tam warunki życia. Nawet w najgorszym okresie komunizmu u nas nie było tak źle.

Jechaliśmy autokarem przez różne miejscowości (poza Varadero) obserwując realia życia codziennego i rzucały się nam w oczy liczne grupy ludzi czekających na przystankach autobusowych w nadziei, że w ogóle coś przyjedzie. Przewodniczka mówiła, że na Kubie jest ogromny problem komunikacyjny wynikający z braku paliw, ale też części do pojazdów, a o nowych samochodach nie mają co marzyć. Dlatego tam się naprawia i pielęgnuje auta sprzed rewolucji kubańskiej.
Ludzi z przystanków zabiera wszystko, co samodzielnie jedzie i może tym być samochód osobowy, autobus, albo wóz drabiniasty, a nawet maszyna budowlana. Mówiła, że widziała, jak parę ludzi jechało na łyżce koparki.
To nie są żadne fantazje komunikacyjne, lecz zarządzenie państwowe nakazujące jakimkolwiek pojazdom zabierania ludzi z przystanków, a dla niestosujących się są surowe kary, nawet więzienie.

Jeszcze większy problem na Kubie to wyżywienie, bo tam większość jest na kartki, jak u nas w komunizmie. Na przykład mięso jest na przydział i tylko dla ludzi chorych. Jeśli ktoś ma warunki i uchowa sobie drób, albo świnkę, to musi oddać państwu, a sam dostanie niewielki przydział na mięso. Przewodniczka mówiła, że niektórzy hodują zwierzęta w ukryciu, a jak takiego złapią, to idzie do więzienia na długie lata.
Problemem też jest okradanie mieszkań, kiedy domownicy wyjadą na dłuższy czas, to ktoś musi zostać i pilnować. Tam panuje jakieś przyzwolenie społeczne na ten proceder, bo to często robią w biały dzień na oczach innych.

Żeby nie kończyć postu negatywnym akcentem, napiszę jeszcze o stronie artystycznej Kubańczyków. Nie byliśmy na żadnych występach narodowych artystów, a jedynie artystów naszego hotelu. Była tam scena w osobnym budynku, jakby amfiteatr, na którym odbywaly się przedstawienia pieśni i tańca. Pomimo że to tylko zespół hotelowy, odbierałem jak wielkich artystów dających występy na całym świecie. Ale nie tylko na scenie można się nasłuchać piosenek i muzyki, lecz także w przyplażowych kawiarniach z muzykantami.
Kubańczycy mają dusze artystyczne, są wykształceni i oczytani. Tam wykształcenie, dostęp do wiedzy i książek są dobrem państwowym, ale niestety cenzurowane.

https://georgaspot.blogspot.com/

Re: Kuba wyspa jak wulkan...wygasły.

7
Dzięki. Nie chcę nikogo urazić do Kuby, bo to przyrodniczo i kulturowo piękny kraj i warto go zwiedzić. Po prostu mają pecha, że żyją w reżimie politycznym, ale to kwestia czasu, kiedy dorobią się wolności. Jednak wolność kojarzy się z wolnością gospodarczą, a to prowadzi do wczesnego kapitalizmu, który również ma swoje wady. W podobnym czasie byłem na Dominikanie, gdzie panuje ta sama kultura, ten sam klimat, ale jest demokracja i kapitalizm. Czy ludzie są szczęśliwi? Bardzo w to wątpię, a jeśli, to tylko segment mający pieniądze. Najlepiej założę nowy temat i napiszę więcej.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Inne kraje Ameryki”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 45 gości

cron