Jako, że nie lubię zatłoczonych, odwiedzanych przez wszystkich miejsc, postanowiłam, że muszę się wybrać na ten „wschód do Turcji”. I była tam już dwa razy. Pierwszym razem głównym celem było miejsce, uznawane za najstarszą świątynię świata, słynne Göbekli Tepe. Przy okazji udało mi się odwiedzić Şanliurfę, która jest celem licznych pielgrzymek, jako, że ponoć urodził się tam Abraham… Nie ma w sobie jednak nic z tych sanktuariów, jakie znamy z naszej religii. Brak tam w zasadzie komercji i szaleństwa pielgrzymkowego. Jest za to spokój, piękna architektura i przyjaźni ludzie. Jest też trochę zachodnich turystów, głównie Francuzów, Niemców i Hiszpanów. I jest świetne muzeum archeologiczne, które, jak wiele tureckich muzeów archeologicznych prezentuje kolekcje, od których może się zakręcić w głowie!
Drugim miastem, które udało mi się odwiedzić, bardziej w centrum, niż na wschodzie Turcji, był Gaziantep – stolica pistacji, baklawy i dobrego jedzenia. Wszyscy Turcy, jakich spotkałam twierdzą, że w Gaziantep jest najlepsza baklawa i ogólnie wspaniałe jedzenie. Ale Gaziantep to też uczta dla oka: koniecznie trzeba wybrać się tam do Muzeum Mozaik Zeugma. Warto też zobaczyć okolice twierdzy i samą twierdzę, a także wspaniały bazar – z prawdziwego zdarzenia. Miasto jest ogromne i pełno w nim zaniedbanych budynków, sama starówka jest jednak pięknie odnowiona.
Kolejne niesamowite miasto, które odwiedziłam to Diyarbakir. W świadomości ludzi z zachodu to stolica PKK i kurdyjskich zamachowców. Nie ma po co tam jechać. Nie ma chyba miejsca, które pozytywniej by mnie zaskoczyło. Przygotowując się do odwiedzenia Diyarbakir nie znalazłam wiele informacji ponadto, że ma ono najdłuższe na świecie zachowane mury miejskie. Są one rzeczywiście imponujące! Wrażenie robi też Ulu Camii i cała architektura starówki, zbudowana z czarnego bazaltu, ozdabianego białymi dekoracjami. Polecam również odwiedzić nowo otwarte… Muzeum Archeologiczne
Trochę ciężko go znaleźć, bo nie wszyscy miejscowi jeszcze wiedzą o jego istnieniu, ale jest bardzo ciekawe. Zresztą jak wszystkie tego typu obiekty w tej części Turcji. Ostatnim miastem, które udało mi się odwiedzić w tej części Turcji, było Mardin. Razcej nieznane u nas, a obok Wenecji i Jerozolimy znajduje się w trójce miast z najlepiej zachowaną historyczną architekturą. I rzeczywiście robi ona wrażenie. Zabudowania są z jasnego piaskowca, przepiękne wąskie uliczki na kilku poziomach – starówka bowiem niejako spływa po stoku góry, na której wznosi się twierdza. Ta ostatni niestety nie jest udostępniona zwiedzającym – jest terenem wojskowym. Ale mimo to jest co w Mardin zwiedzać: budynek uniwersytetu, kilka meczetów a także kościołów. Mardin bowiem jest bardzo blisko granicy syryjskiej, a jak wiadomo tam rozwijały się jedne z pierwszych wspólnot chrześcijańskich.
Zobaczyłam niewiele i mam ogromną nadzieję, że jeszcze wrócę na wschód do Turcji, bo jest tam jeszcze tyle ciekawych miejsc!
