33
autor: george
Po kilku latach znów wybrałem się do Chorwacji. Nie, jak zwykle, samochodem, lecz samolotem - w czwórkę, dwa małżeństwa. Połowa września jest idealna, bo już nie gorąco, ale na tyle ciepło i morze jeszcze przyjemne, że miło można spędzić czas. Wybraliśmy wczasy z biura turystycznego, by nie trudzić się podróżą, walczyć o każdy kilometr, wieczorem szukać miejsca na nocleg. Są tego też dobre strony- poznawcze, podziwiać krajobraz. Ale już mi się nie chce i zaoszczędzony czas lepiej przeznaczyć na następne wczasy. Jednak mam mieszane uczucia, czy właściwie postąpiłem z takim podróżowaniem, bo były momenty, że aż strach.
Chorwacka wyspa Korczula ma swój urok i historię. Osadnictwo na niej sięga 12 wieku pne. ale ślady obecności człowieka są znacznie starsze. Stacjonowaliśmy w małej miejscowości Vela Luka w hotelu niezbyt luksusowym, ale za to ciekawie położonym w malowniczym krajobrazie. To nam zrekompensowało wszystkie niedostatki żywieniowo - mieszkaniowe.
Te mieszkaniowe polegały na tym, że w trakcie korzystania z umywalki, zawartość kanalizy wylewała się na stopy. Zgłoszenie u rezydenta nic nie dało, więc wszystkie zabiegi myciowe, łącznie z zębami, musieliśmy robić pod natryskiem. Całe szczęście, że kibelek działał, bo opcja natryskowa w tym przypadku byłaby niemożliwa. To wszystko pryszcz w porównaniu z wyżywieniem. Ale bez przesady, nie ucierpieliśmy my, lecz turnus wcześniejszy, gdzie 20 osób doznało zatrucia pokarmowego, a niektórzy musieli być hospitalizowani. Jakże się cieszę, że nas to nie spotkało i z tego powodu czuję się jak wybraniec losu. Jednak wybraniec losu może być na wozie, lub pod wozem i całe szczęście, bo na wozie jest nuda i nic więcej. Żeby tymi wozami nie jeździć, chodziliśmy, pływaliśmy, wieczorami drinkowaliśmy, ale z umiarem.
Miałem okazję przyjrzeć się wczasowiczom z Polski w ich naturalnym wczasowym zachowaniu. Po wielkim żarciu lichych dań, ludziska przenosili się do bar-klubu na tarasie przepięknie położonym z widokiem na morze. W tym barze był dystrybutor trunków niczym paliwo na stacji paliw. I tak zachowywali się turyści, jak auta z pustymi bakami. Za bardzo im się nie dziwę, bo wybór był niezły, a najlepsza to Trawarica, podobnie robiona, jak nasza Żubrówka. Ale chyba słabsza, bo na prawdę pili dużo, a chodzili równo. Słyszałem, ze dla hoteli produkuje się słabsze alkohole w oryginalnych butelkach.
Sam piłem i polecam bardzo, bo trunki mają dobre i w dużym wyborze. One działają inaczej, niż nasze trunki, a to z powodu położenia hotelu. On jest zbudowany na zboczu góry, która wpada do zatoki prowadzącej do miasta. Byłem wówczas po kilku tych słabych drinkach, aż tu nagle przed moimi oczami ukazał się płynący wielki statek. Poczułem się, jak rozbitek z Titanika, a przede mną ten ogrom, który za chwilę pogrąży się toni morskiej. Ale nic z tego - jak się pojawił, tak zniknął, bo to był jego normalny kurs do portu. Prom kursował kilka razy dziennie, ale wieczorem robił niesamowite wrażenie, które wzmacniała wspomniana trawarica.
Wylegiwanie na plaży już mnie nie satysfakcjonuje, a te kamyki dają się we znaki. Tam nie było ładnego żółtego piasku, jak nad Bałtykiem, lecz skały, kamienie i te cholerne jeżowce pod wodą. Na szczęście nie nadepnąłem na żadnego, bo to rzadkość, ale jak się trafi, to może zaboleć. Najlepiej zakładać specjalne kapcie plażowe i też z tego względu, bo dno jest kamieniste i kłuje. Padł wówczas pomysł, by wybrać się na występy miss Vela Spila.
W miasteczku Vela luka Jest jaskinia geologiczna, w której rzekomo mają się odbyć wybory, czy występy ślicznych dziewczyn, a właściwie dwóch - 18 i 36 latki. Ta trzydziestkaszóstka wydawała mi się trochę stara, ale bywają występy matki i córki, więc pomyślałem, że tak właśnie będzie tu. Nie miałem pełnej wiedzy o tym wydarzeniu, bo język znam słabo i wszelkie niuanse mi umykają, jednak to wystarczyło, żeby się tam wybrać. Lubię takie wydarzenia w plenerze, jak koncerty w jaskiniach, górach i innych w naturalnej scenerii. Zaraz po śniadaniu, naładowani optymizmem, ruszyliśmy na podbój jaskini, a właściwie medalistek wyborów miss Vela Spila. Spila, to po chorwacku jaskinia i żadne wątpliwości nas nie nachodziły. W końcu jestem w egzotycznym kraju, którego zwyczaje różnią się od naszych i te zwyczaje chcieliśmy poznać.
Jaskinia znajduje się na wysokości 130 m i z miasteczka to jest chwila. Jednak z hotelu do tego miasteczka trzeba iść niecałą godzinę przez przełącz zataczając spory łuk. Natomiast z mapy wynikało, że jaskinia jest znacznie bliżej, tylko należy pokonać małą górę. Ale co to dla nas, wędrowców górskich, gdzie Alpy i Tatry to pryszcz. I ten pryszcz okazał się wrzodem na naszej ambicji, ponieważ za górą była dolina i następna góra i następna dolina - jak w tej bajce - za siedmioma górami i lasami. A nawet gorzej, bo te góry są pocięte tarasami rolnymi, na których kiedyś prowadzono uprawy. Te tarasy są podobne do wysokich schodów, które chcą pokonać krasnale. Ta czwórka krasnali pokonała wszystkie góry, tarasy i lasy, aż w końcu dotarła na miejsce - wymarzonej jaskini, w której śliczne dziewczyny mają dać pokaz.
cdn.