Nieprzeczytane posty

Re: Relacja z wysp Kanaryjskich

91
bartek pisze: 05 sty 2021 09:24 Turysci zazwyczaj ledwo co wchodza pieszo na takie wzniesienia, poniewaz wiecej czasu spedzaja w basenie niz dbajac o wlasna kondycje. Ciezko jest zatem wdrapac sie na jakiekolwiek wzniesienie a jeszcze z rowerem to juz wogule wyzwanie. No ale z drugiej strony nie ma co sie dziwic skoro jest sie na wakacjach.
Ci turyści są zdolni wejść na jeszcze większą gorę, ale im się nie chce. Za to wolą pluskać się w basenie, popijać, pojadać, bo tak rozumieją wczasy.

Re: Relacja z wysp Kanaryjskich

93
Opłaca się pojechać promenadą w prawo omijając pieszych, patrząc na luksusowe hotele, piękne kobiety i przyjdzie taki moment, że ten bajeczny świat zniknie, a pojawi się naturalna rzeczywistość. Za osadą La Caleta kończy się promenada i zaczyna właściwa promenada, którą zbudowała przyroda z piachu i kamieni, a praca ludzka, to wydeptane ścieżki. Te ścieżki przecinają wąwozy wydrążone przez okresowe rzeczki, które w okresie opadów są nie do przebycia. Ale to wczesną wiosną, bo ja tam bywam najczęściej w listopadzie, kiedy panują najlepsze warunki na aktywność fizyczną. No i ceny najniższe.

Idąc, lub jadąc rowerem, w tym kierunku, można podziwiać klify o które rozbijają się fale, a czasem wchodzi się na małą plażę. Dlatego w tym rejonie nie ma hoteli, bo plaża jest głównym atutem wczasowym. Natomiast spotkać można ludzi koczujących w jaskiniach, gdzie widziałem jakby gospodarstwa z kozami, sprzętem wędkarskim. Mieszkańcy tych zagród byli raczej bezdomnymi, bo wszędzie panował bałagan.
Teneryfa to żaden biedny region i mieszkańcy tych jaskiń byli tam chyba z wyboru.

Rowerem dotarłem do połowy zaplanowanej trasy, a celem było Los Gigantes. Po prostu nie dałem rady dalej jechać po tej naturalnej promenadzie i wydawało się, że była zbudowana, żeby turystę rzucić na kolana i wybić mu z głowy zuchwałość. Poddałem się i całe szczęście, bo ledwo zdążyłem na kolację z resztą towarzystwa.
Poddałem się tylko w tym dniu, bo dotarcie do celu przełożyłem na inny czas, czyli następny rok. Ten rok już minął, bo to są wspomnienia i w następnych postach spróbuję pokazać piękno Los Gigantes, a przede wszystkim urok Masca.
No i tej kawy.

cdn.

Re: Relacja z wysp Kanaryjskich

94
Rok minął i znów znalazłem się na teneryfie, ale w innym miejscu, w Los Gigantes.
Zamieszkałem w ładnie położonym hotelu Barcelo Santiago, a to położenie było decydującym elementem w jego wyborze. Hotele są podobne do siebie, lecz ten miał przepiękny widok na słynne klify dochodzące do 600 m wysokości. Od hotelu to około kilometr do skraju klifu, ale zważywszy na jego wysokość, to ma się wrażenie, że jest na wyciągnięcie ręki do prawie pionowej ściany. Niesamowity widok i pierwsze co pomyślałem, że muszę tam wejść.

Namawiałem na to moje towarzyszki, którymi była moja żona i jej dwie koleżanki, lecz miały ważniejsze plany, a mianowicie pojechać autobusem do Las Americas i pokazać im centrum przemysłu wczasowego na Teneryfie.
Wiedziałem co się za tym kryje, bo one wszystkie lubią zwiedzać sklepy i myślę, że chodzi właśnie o samo zwiedzanie, bo jeśli już się coś kupi, to niejako cel zostaje osiągnięty i należałoby wracać z powrotem. To jest podobne do gonienia króliczka i gdy się go dopadnie, to i sens gonienia znika.

A więc miałem co najmniej 6 godzin czasu i okazję odegrać się na wyspie za wszystkie wcześniejsze niepowodzenia. Jako miłosnik roweru, poszedłem do wypożyczalni i wziąłem dobrego MTB z grubym bieżnikiem, by w trudnym terenie nie zawiódł. Zaplanowałem sobie 20 kilometrową trasę do wsi Masca, jednego z najpiękniejszych miejsc na Teneryfie, porównywalnego z wulkanem Teide. O Maska napiszę później, ale teraz o wyprawie rowerem i niestety znów się nie udało, pomimo że i technika dobra i rower dobry, ale przygotowanie do jazdy złe.

Rower wypożyczyłem poprzedniego dnia, odprowadziłem kobiety do autobusu, pomachaliśmy sobie i ruszyłem w drogę. Żeby dostać się do Masca, należy pokonać ponad 1000 m przewyższenia, czyli większość drogi 10% pochyłości, a miejscami znacznie więcej. W takich warunkach da się jechać, kiedy rower ma odpowiednie przełożenia, ale jazda po asfalcie jest nudna i wybrałem szlak pieszy biegnący w podobnym kierunku, lecz w scenerii znacznie piękniejszej.

Na tym szlaku nie byłem sam, bo szli piesi, ale rowerem poza mną nikt. Rower nie dał mi żadnego pożytku, bo w miejscach, gdzie można było jechać, wyprzedzałem pieszych, a gdzie musiałem go pchać, albo przenosić, oni wyprzedzali mnie.
Tym sposobem dotarłem do miasteczka Tamaimo na wysokości 600 m. I to był koniec mojej wspinaczki, bo zabrakło mi wody. Na Kanaryjskich traci się dużo płynów i 2 bidony, które zabrałem to stanowczo za mało i powinienem wziąć do plecaka jeszcze kilka litrów, lub zaopatrzyć się po drodze, lecz na szlaku pieszym sklepów brak. Taki odwodniony kupiłem w Tamaimo kilka butelek wody, ale siły już nie miałem, żeby kontynuować dalszą jazdę do Masca i przełożyłem to na inny raz.

Moje doświadczenia rowerowe mogą się komuś przydać, kto chciałby tam pojeździć, bo starzy bywalcy to znają, że oprócz płynów, należy uważać na hamulce podczas zjazdów. W rowerze też można spalić hamulce tarczowe, jak w samochodzie i należy je umiejętnie używać. W drodze powrotnej za szybko zjeżdżałem hamując głównie tylnym hamulcem. Trzeba zjeżdżać wolniej i używać równocześnie przedniego i tylnego. Po przyjeździe tarcz i klocki były do wymiany.

cdn.

Re: Relacja z wysp Kanaryjskich

96
HAAAAAA ale się uśmiałem z tej pieszej wędrówki z rowerem pod pachą. Już sobie wyobrażam co ci ludzie sobie myśleli . No ale cóż, czasem tak bywa. Tak się zastanawiam czy podczas tej podróży wymieniłeś twojego kolegę na trzecią Panią, bo z tego co czytam to ekipa podróżnicza uległa pewnym modyfikacjom. A tak apropos ile kosztowało Cię wypożyczenie roweru?

Re: Relacja z wysp Kanaryjskich

98
bartek pisze: 10 sty 2021 18:35 HAAAAAA ale się uśmiałem z tej pieszej wędrówki z rowerem pod pachą. Już sobie wyobrażam co ci ludzie sobie myśleli . No ale cóż, czasem tak bywa. Tak się zastanawiam czy podczas tej podróży wymieniłeś twojego kolegę na trzecią Panią, bo z tego co czytam to ekipa podróżnicza uległa pewnym modyfikacjom. A tak apropos ile kosztowało Cię wypożyczenie roweru?
Teraz też się śmieję, ale wówczas do śmiechu mi nie było.
Ludzie się dziwili, że rowerem tu się jedzie, ale ktoś inny mi kibicował, bo pewnie pomyślał, że odbywa się jakiś challenger kolarstwa górskiego.

Ekipa częściowo nowa, bo jedna koleżanka to ta, z którą byliśmy na Fuercie (wcześniejsze posty), ale bez męża. Natomiast druga to koleżanka koleżanki, którą zostawił mąż i wzięliśmy ją, żeby zapomniała. Ale chyba nie, bo wieczorami przy rozrywce tańczyła sama i mieliśmy wrażenie, że tańczy z mężem.

Odnośnie roweru, to na 5 dni płacę zwykle 20 do 30 Euro/dzień w zależności od roweru i wypożyczalni. To za niezłego górala z aluminiową ramą. Lepsze rowery kosztują więcej.
Gdybyś chciał jeździć po asfalcie, to mają dobre szosówki z osprzętem wyższej klasy i nimi można pojechać znacznie dalej.

Re: Relacja z wysp Kanaryjskich

100
admin pisze: 11 sty 2021 02:21 Na Wyspy Kanaryjskie napływa coraz więcej nielegalnych imigrantów

https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-n ... Id,4976639
O ile mi wiadomo, to imigranci z Afryki płyną czym się da, a nawet kajakami, by tylko dostać się na wyspy. Jeśli taki śmiałek nie zostanie złapany na oceanie i z powrotem deportowany, to jego obecność na lądzie jest w jakiś sposób legalizowana i ma pozwolenie na pracę.
Teraz mogło się to zmienić, bo wszystko się zmienia.

Wróć do „Hiszpania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 152 gości