Nieprzeczytane posty

Sozopol

1
To jedno z najpiękniejszych i najstarszych miast Czarnomorskiego Wybrzeża. Tu każdy kamień jest historią. Jego początki datują epoki brązu, tu odkrywa się ślady wczesnego Chrześcijaństwa. Właśnie na wyspie Św. Iwana odkryto relikwie Jana Chrzciciela, które w tej chwili znajdują się w miejscowej cerkwi. Krzywe i ciasne uliczki Starego Miasta, z unikalną 18-wieczna zabudową są milczącym świadkiem świetności miasta i doskonałym miejscem na spacer w gorący letni wieczór.
Sozopol to ulubione miasto wielbicieli sztuki i melomanów. Co roku na początku września na Festiwal Sztuki „ Apolonia” zjeżdżają się z kraju i zagranicy: pisarze, poeci, artyści i muzycy. Plenery, wystawy, koncerty na świeżym powietrzu maja swój niezapomniany czar i na trwałe wpisały się w wizytówkę miasta.

Warto urządzić sobie wypad po okolicy: wyspa św. Iwana, oprócz, że kryje jeszcze sporo tajemnic z przeszłości, jest ptasim rajem dla wielu gatunków egzotycznych ptaków. Warto udać się nad rzekę Ropotamo i zobaczyć rezerwat lilii wodnych. Można spędzić wieczór w jednej z wielu restauracji i delektować się kuchnią miejscowych smakoszy, albo po prostu przysiąść na skałkach i podziwiać piękny zachód słońca.

Poniżej kilka moich zdjęć z Sozopola:
......................................................................................................................................................................................

Wynajem apartamentu na wakacje

Obrazek


Apartament Słoneczny Brzeg typu studio dla 4 osób do wynajęcia. Gorąco polecam http://slonecznybrzeg.warszawa.pl


Zawsze najświeższe informacje turystyczne
Załączniki
100_1760 (1000 x 750).jpg
100_1758 (1000 x 750).jpg
100_1754 (1000 x 750).jpg
100_1733 (1000 x 750).jpg
100_1732 (1000 x 750).jpg

Re: Sozopol

2
Sozopol Wspomnienia rok 2011 !!!(Poprawione, uaktualnione- dojazd trasa, inf. o Sozopolu, zakupy, kwatery)( na dole trasa przez Rumunię 2011r)
Już po raz czwarty byłem w Sozopolu w Bułgarii. Daleko, rzeczywiście, daleko, ale chyba będę jeździł tam, co roku. Jeśli chodzi o wypoczynek, a nie zwiedzanie zabytków, to Bułgaria jest chyba najlepszym miejscem na zrealizowanie tego właśnie "zapotrzebowania".
Mieszkaliśmy 6 minut od plaży w zespole trzech pięknych architektonicznie domów. Pokoje DUŻE (piszę wielką literą żeby podkreślić ten fakt) ( najmniejszy pokój ma 50 m kwadratowych, a więc nie jest duszno) dużo przestrzeni, a nie tak, że aby otworzyć szafę to jedna osoba musi usiąść na łóżku itd. Znamy wszyscy ciasnotę pokoików, i znamy właścicieli, którzy chcą oszczędzać na wszystkim i zarabiać na każdym metrze. Pokoje są wyposażone w klimatyzację, co jest w warunkach bułgarskiego lata konieczne, mikrofalówkę, lodówkę, czajnik, talerze itd. telewizor z grami dla dzieci itd. No oczywiście łazienka itd. itd. Parking monitorowany, zamykany na pilota, żeby dzieci nie wyszły, klimatyzacja itd wszystko w cenie. Nie płaci się dodatkowo za nic!. W Barku piwo po 4.5zł ( cena zależy od kursu Euro – niestety) więc w normie. Jeżeli oddasz klucz na recepcję, przychodzi pani i sprząta, wymienia ręczniki itd. jeśli nie oddasz klucza, nie przeszkadzają. Cicho i spokojnie. Nie chcesz iść nad morze 6 minut? To zostajesz. Masz do dyspozycji dwa baseny: jeden chyba od 90cm do 120cm, a drugi od 120cm do 160 cm (chyba tak o ile dobrze pamiętam) Baseny są na tyle fajne że moje dzieci nie chciały chodzić nad morze, i musieliśmy je naprawdę wyciągać na siłę. Uwaga !!!! Nie są To wymiarowe baseny do zawodowego pływania !!! one służą do wypoczynku – w końcu jedziemy nad Morze Czarne !!!
jeśli ktoś chciałby zdobyć zniżkę 10% to niech napiszę do mnie, powiem co trzeba zrobić.
Albo proszę wpisać w google: sozopol pearls i ukaże się jako jedna z pierwszych stron.
Plaża leży jak wspomniałem 6min od ośrodka. Jest to „mała, nasza plaża” położona na południe (obok) głównej miejskiej plaży, na której jest duży tłok. Na plaży jest ratownik, barek, ( w tym roku – 2011 – jest nowy ajent, nowy barek, plaża sprzątana, kosze na śmieci, parasole, z płótna i prysznice,( prysznice poprawili w 2010 więc w normie , w przeszłości stało się na drewnianej palecie na której pewnie przewozili płytki do basenu  ) wypożyczalnia plastikowych leżaków. Można wziąć swój parasol.
Woda czysta, przeźroczysta. Dlatego koniecznie trzeba wziąć!!! płetwy, rurkę i okulary, na prawo od miejsca do pływania są „rafy” podwodne skały porośnięte roślinami morskimi wśród których pływają różne ryby, widok wspaniały, frajda super.
Jeśli chodzi o stołowanie się, to 10min od plaży jest „główny deptak”, przy którym są różne bary, restauracje, pizzerie itd itd (kebaby itd. wszystkiego nie wymienię) Ceny przy tym głównym deptaku są w miarę, w miarę, ale lepiej zboczyć kilkadziesiąt metrów w prawo, albo w lewo i jest przytulniej i taniej.
Przy głównym deptaku ( jaki tam z niego deptak ) w restauracjach jest muzyka „na żywo” . Śpiewają bułgarskie „piosenkarki:, i „piosenkarze” taki folklor. Tańczą, przedstawiają jakieś scenki rodzajowe itd. Warto tam wstąpić na jeden wieczór, ale trzeba pamiętać, że trzeba tam przyjść nie za bardzo głodnym!!! Ludzi jest dużo, więc na realizację zamówienia w „godzinach szczytu” trzeba czekać nawet 45min co jest przerażające, - żeby chociaż piwo wcześniej podali !!! Przecież nie trzeba go przyrządzać. Ja chodziłem do kilku restauracji. Jedną z najlepszych jest chyba ta często opisywana w necie na starym mieście. Stoi tam wóz i wiatrak. Pyszne ozorki, sałata szopska, nadziewane ziemniaki i naleśniki płonące na deser. Ceny umiarkowane.
Bardzo przyjemne są restauracje na starym mieście na skałach. Wieczorkiem się siedzi pije zimne piwko , a u podnóża skał szumi morze i wieje przyjemny wiatr.
Jak jesteśmy głodni i jesteśmy blisko plaży, to chyba jednak warto się zatrzymać przy restauracjach tych wcześniej opisanych. Często mają promocje do godz. 16.00 . Np. dziesięć zestawów obiadowych za 5 leva – czyli 10 zł. Dwa dania plus coś na słodko: naleśnik, arbuz, melon, czy jakieś słodkie ciastka. Dobra cena.
Od dwóch lat (2010r.) w Sozopolu jest supermarket, z bardzo przystępnymi cenami. Od głównego deptaka w lewo( nie w kierunku morza) dochodzimy do skrzyżowania( na prawo idziemy do poczty, ( poczta zlikwidowana w 2011 – kupowałem tam winety na samochód, teraz trzeba kupować na stacji !!!!) a na lewo „stadion” piłkarski, na wprost po lewej stronie „Żółty bar”, a za nim bardzo tania cukernio – piekarnia. Pizza na wynos za 2 leva ( 4 zł). Wracając do tego sklepu, sklep jest po prawej stronie. Przed sklepem są miejsca parkingowe, ale bardzo często zajęte. Jak chcemy wjechać na placyk obok sklepu, uważajmy jest wysoki krawężnik, a dalej dziura więc przytrzemy podwozie auta, albo się zawiesimy.( w 2011 dziura została zakryta płytkami, ale, co nas czeka w 2012 ? nikt nie wie)
W Supersamie jest wszystko co potrzeba do przeżycia. Jest stoisko z pieczonymi kurczakami, nóżkami, skrzydełkami, kiełbaskami itd. Są sałatki, ziemniaki na gorąco, i bułgarskie „bigosy”.

Na zakupy chodziliśmy również „na bazary” na przeciw Polikliniki, tam gdzie rozpoczyna się stara część Sozopola, zaraz przy wejściu na ten główny ciąg przedzielony drzewami i kwiatami i trawnikiem, to idąc w lewo zejdziemy ( ok 30m) na placyk ze sklepikami. Sklepiki rzeczywiście jak w „ciężkiej komunie”. Odrapane, brzydkie magazyny. Ale można tam kupić i jedzenie, oraz napoje, również alkoholowe. Duży wybór i dość przystępne ceny. Aha dużo owoców, stosunkowo tanich. Idąc dalej w stronę starego Sozopola ( na wschód) tą ulicą przedzieloną drzewami, kwiatami itd., dochodzimy do miejsca gdzie nie mogą wjeżdżać samochody. Stoją tu policjanci non stop. Idąc dalej, po lewej stronie mijamy mały amfiteatr, gdzie występują artyści, mali i duzi. Idąc w prawą stronę dojdziemy do placyku, na którym mogą się bawić dzieci, huśtawki, zjeżdżalnie itd. idąc w lewo dojdziemy do portu. Idąc w prawo dojdziemy do morza a potem w lewo, będziemy szli obok uroczych restauracji wciśniętych między morzem a starymi zabytkowymi zabudowaniami. Super klimaty. Siedzi się przy stole, na wysokiej skale a w dole szumi morze.
Hm, co jeszcze. Jeśli wybieracie się samochodem to spokojne, już nie kradną tak aut, jak wcześniej, oni też byli w Niemczech i poprzywozili sobie trochę aut, więc spoko. Jedzie się do Sozopola autem bez problemu, oczywiście jest problem: daleko !!!. Daleko, ale ja i tak tam pojadę tam kolejny raz, wypoczynek super. Do tej pory jechałem przez Cieszyn. Kupujemy winetke tylko na autostrady Słowackie, mimo iż jesteśmy w Czechach, to tam nie jeździmy po autostradach, więc nie dajmy się wrobić. (Aha gdybym zapomniał, potrzebna jest w Serbii „Zielona karta” ubezpieczenie na auto !!! I Paszport w Serbii, ona nie jest w Unii.)

Winetki nie kupujemy w Polsce na ostatniej stacji benzynowej – ponieważ jest droższa – no muszą zarobić – tylko na granicy. Jedziemy trzymamy się prawej strony i za dużymi budynkami – chyba tam jest restauracjia itd, wjeżdżamy na mały placyk po prawej stronie. Stoją tam trzy domki – budki i tam kupujemy winety. Kupujemy ostrożnie, ponieważ i tutaj jest różnica w cenie, Najpierw sprawdzamy gdzie taniej i kupujemy. Różnica między winetką kupiona na stacji w Polsce, a tutaj 8 zł, myślę, że warto.
Przez Słowację jedziemy autostradą do Bratysławy, 130 na godzinę, więc się jedzie szybko. Nie ma tłoku, jedzie się spokojnie.
Uwaga !!! jeśli jest ograniczenie prędkości do 80, później do 60, a później do 30 km to tak jedziemy. Na tych zwolnieniach ( najczęściej jest remont odcinka autostrady) czekają na nas policjanci mierzący prędkość. I płacimy mandat. Mandat zaczyna się od 400Euro. Zbijamy cenę, a to żona, dzieci, duszno w samochodzie i trzeba dojechać. Gdy cena dojdzie do 50 Euro płacimy nie ma co się dalej targować. Oczywiście druczku nie dostajemy.
Z Bratysławy jedziemy w kierunku Budapesztu, jest to bardzo dobrze oznakowane. Jeśli jedziemy samochodem na gaz, to jakieś 30 km przed Bratysławą jest stacja z gazem. Jeśli nie trafimy na nią, to trzeba w Bratysławie, skręcić z głównej drogi na jakąś stację i zatankować.
Uwaga !!! na stacjach Slownaft – takich żółtych jest samoobsługa z gazem !!! Trzeba samemu podjechać, i zatankować gaz. Jeśli tego nigdy nie robiliśmy możemy mieć mały problem. Największy z rozłączeniem końcówki od zbiornika w samochodzie. Jest tam taka zapadka blokująca, trzeba ją nacisnąć i przesunąć i puści !!!. Tak między nami to że nie tankują gazu pracownicy to skandal. Omijajcie te stacje.
Na Węgrzech bardzo ciężko trafić na stację z gazem !!! przy głównej autostradzie, i trzeba zjeżdżać do miasteczek po trasie !!! ( w 2010 r. troszkę się to zmieniło, jest więcej stacji na których jest gaz, np. stacje Agip)
Na Węgrzech trzeba kupić winetkę (taki druczek, a nie naklejkę na szybę). Na tym przejściu jeśli będzie duża kolejka ( a w dniach „wakacyjnego szczytu” może być duża), to przejdźmy do budyneczków po lewej stronie, tam też są winety !!! a ja stałem 25 min w długiej kolejce uff. Przed zakupieniem trzeba dobrze wyliczyć czy chce się na jeden tydzień, czy na miesiąc itd, oraz trzeba mieć przy sobie dowód rejestracyjny samochodu, w tym rachuneczku wpisuje się jego numery rejestracyjne.
Potem jedziemy autostradą do Szeged, i na przejście graniczne z Serbią w Roszke.
Uwaga!!! w Roszke jest kemping i motel o nazwie Forro Fogado. O ile pokoje są znośne, to domki kempingowe TRAGEDIA !!!! Nie wiem jeśli nie znajdziemy miejsca w motelu, to w tych domkach lepiej nie spać, ponieważ zachorujemy, na czarną ospę, cholerę, tyfus plamisty i pewnie koklusz!! Lepiej zamieszkać na kempingach w Szeged – 20 km wcześniej.
Na granicy !!!
Tu możemy trafić różnie, najgorzej jest chyba w soboty wtedy Turcy z Niemiec „jadą karawanami” i stoi się w kolejce nawet dwie albo i cztery godziny !!!, Mi się udawało 15 minut więc mam miłe wspomnienia, w roku ( 2008) wracając stałem chyba 6 godzin !!! Wniosek jest jeden omijać to przejście w soboty i niedziele !!!!, lepiej przekraczać je w środku tygodnia.
Gdy przejedziemy przez granicę, to na pierwszej stacji można wymienić euro na ich walutę, na tej stacji mieli najlepszy przelicznik. Ja myślałem, że gdzieś dalej będzie lepszy, przeliczyłem się. Gaz do samochodów, jest praktycznie na każdej stacji. Jadąc przez Serbię płacimy za autostrady: na początku płacimy 4 euro, potem 3 euro, a potem jadąc do Niszu 8 euro (2009 r). W 2010 płaciliśmy 3 Euro, później 2.50 Euro i 7.50 Euro czyli taniej niż przed rokiem. Może to przyczyna innego kursu Euro do lokalnej waluty?
I to tyle z opłat. Jadąc z Niszu do Bułgarii, autostrada szybko się kończy i trzeba się „złapać” jakiegoś samochodu i jechać za nim, policja może tam czekać gdzieś za krzakiem. Aha przypomniało mi się: zaraz za granicą Węgiersko – Srebską, stoją policjanci, stali tam w ubiegłym roku stali i w tym, więc trzeba uważać, jest 60 na godzinę to tyle jechać, chyba, że jedzie przed nami jakiś Niemiec to „na zająca za nim” a niech płaci - a co.
Jadąc do Bułgarii też trzeba się załapać za kogoś. W Bułgarii płacimy za winetkę 10 lewa.
Uwaga !!! Zaraz za granicą po prawej stronie na stacji – chyba jest czerwona – wyskakuje trzech chłopaków ze stacji którzy chcą sprzedać winetkę na tydzień za 8 Euro. Nie kupować !!! jedziemy 50 m dalej stacja Shell i tu kupujemy winetkę za 10 leva. Uwaga jak nie mamy gotówki to zapłacimy 6 Euro. Lepiej mieć levy, Terminale nie chcą przyjmować kart Maestro , tylko Visa. Sprawdzilismy to na kilku kartach.
Można zapłacić jak się nie ma Levów jedną winetkę, a potem kupić sobie drugą winetke ( na drugi tydzień ) już np koło w Sozopola na stacji.

W Bułgariii gaz jest na prawie każdej stacji. Ja tankowałem na Lukoil dobry gaz, i dobra benzyna. Benzyna była tańsza niż w Polsce, więc w drodze powrotnej zatankowałem do pełna. W 2011 r. olej napędowy był droższy od benzyny !!! W Bułgarii też, jak jest znak 60 na godzinę, to trzeba tyle jechać policja łapie i wlepia mandaty. Przez Bułgarie dobrze się jedzie od Sofii jest bardzo długo dobra autostrada, za to wjazd do Sofii jest koszmarem , trzeba ją objechać ( Uwaga jak jedziemy w nocy, późną nocą możemy wjechać w Sofie, nie ma ruchu i szybciej przejedziemy, znaki pokażą) Objeżdżając Sofie z lewej strony, wcześniej będzie napis Tranzyt, musimy uważać z trzech powodów: droga jest koszmarnie zniszczona przez ciężkie samochody, lepiej jechać za kimś, kto wyłapuje większe dziury, później to policja stojąca co jakiś czas, a na końcu !!!! i tu Uwaga fatalne oznaczenie gdzie się wbić na autostradę. Żebyśmy się nie wbili na zwykłą drogę do Burgas!!! Jak się wbijemy to lepiej zawrócić szkoda czasu i nerwów !!!
Uwaga !!! w 2010 r. mijałem Sofię z prawej strony. Nawet stosunkowo szybko przejechaliśmy- jest krócej niż „obwodnicą” ( wielka mi obwodnica – ruina i tyle) z lewej. Na jednym skrzyżowaniu gdy stoimy dłużej, wypada horda myjących okna cyganów. Dobrze jest mieć przy sobie 50 centów, czy jakiegoś leva i dać im. Nie ma sensu apelować , żeby nie myli, i tak „umyją”. Są agresywni dać im 50 centów, lub 1 Euro i nie otwierać za szeroko okien, żeby co nie ukradli. Jak im nie zapłacimy to mogą nam uszkodzić okno, czy lakier w złości.
Gdy szczęśliwie miniemy Sofie, jadąc autostradą mamy stacje benzynowe, itd. W Burgas jest dobre oznaczenie, jedźmy powoli. Tam są takie trochę „dziwne” skrzyżowanio-ronda, powoli podjeżdżajmy i sprawdzajmy, kto ma pierwszeństwo. Wjeżdżając do Burgas musimy minąć chyba trzy takie skrzyżowania. Kierujmy się również na sklep Billa ( ten żółty) po pierwsze stoi przy trasie na Sozopol, a druga sprawa można tam zrobić naprawdę tanie zakupy.
Gdy wyjedziemy z Burgas ( można tam przyjechać żeby je zobaczyć, ale koszmarna plaża, stare zabudowania rozpadające się nad morzem itd. nasz Sozopol to perełka.( Uwaga!!! W 2011 trochę się to zmieniło Burgas wypiękniało, widać, ze zrozumieli że turystyka przynosi dochody !!!) W Burgas w każdą niedzielę lata w kościele prowadzonym przez kapucynów z Polski odprawiana jest Msza św. o godzinie 11.30 ( sprawdzić to na stronie internetowej). Kościółek znajduje się w pobliżu dworca kolejowego – od głównego wyjścia na wprost jakieś 200 m.
No może deptaki są troszkę europejskie, ale to tyle, aha i w kantorach płacą ciut, ciut więcej za Euro) Droga z Burgas jest prosta dojeżdżamy do Sozopola. Do naszej kwatery możemy dojechać dwoma drogami. ( druga, to jedziecie 120m dalej i jest strzałka w lewo przed jakimiś ichniejszymi choinkami, jak nasze i jadąc kilka kilometrów – Sozopol po lewej stronie dojedziemy do Automyjki i na wprost jest kompleks trzech domów Sozopol Pearls)
Pierwsza to: jedziemy znak Sozopol w prawo, zawijamy w prawo, pod drogą, która jechaliśmy i jedziemy wzdłuż morza. Dojeżdżamy do pierwszego skrzyżowania ( to znaczy nasza droga łączy się z drogą z lewej strony , tam gdzie jest stary Sozopol, i tu obok te odrapane sklepy itd) i jedziemy pod górkę powoli, bo Bułgarzy oczywiście zostawili samochody na ulicy i nie można ominąć( nie zostawiajcie tak aut przyjeżdżają ekipy i wywożą, gdzie nie wiem) wjeżdżamy na taki duży plac ( tu łączą się te „wszystkie” uliczki Sozopola ) i przecinamy plac, po prawej stronie stoi ta poczta !!!.( Już nieczynna, może tam teraz jest jakiś sklep) Jedziemy dalej jeden garb,( i tam za drzewami też są sklepy i ten supermarket ) zaraz będzie drugi garb , jedziemy następne skrzyżowanie po prawej stronie to Bistro Milena Żółty bar za którym jest ta fajna cukiernia – piekarnia) oczywiście, dalej po prawej boisko , a po lewej równolegle do naszej ulicy to ten deptak, za budynkami. Jedziemy pod górkę, po lewej stronie duża plaża, troszkę dalej jedziemy pod górkę i widzimy niebieski „budynek” Automyjki, tu powoli się zatrzymujemy, ponieważ po lewej stronie stoją trzy ładne budynki Sozopol Pearls. Jesteśmy u siebie. Turek Salij pomoże nam wnieść bagaże, chyba że jest u Dziadka Iwana. Uwaga !!! Dziadek Iwan nie żyje zmarł w 2009 r. Mieszkał za ogrodzeniem, gdy będziecie oglądać zdjęcia kompleksu na stronie internetowej , to widać taki domek z kominkiem, ten domek, to..... no właśnie, panowie odgadli, bimbrownia dziadka Iwana. Bimber leje się do wiader, z dwóch stron, z prawej rakija z winogron , a po lewej z brzoskwiń. Dziadek Iwan robił też bimber, z innych fantastycznych rzeczy. Jego następca bierze za litr ok.10 leva czyli ....ok 22zł czyli za pół 11zł itd.... Powiem wam rakija warta tej ceny, słowo.. A zresztą sami sprawdzicie. Dziadek Iwan był marynarzem, wiedział nawet gdzie znajduje się Szczecin, i „Świńskieujście”. Światowy gość. Mimo śmierci dziadka, „firma „ pracuje pełną parą. Schedę przejął Slavko i pędzi ile może.
To chyba tyle. Właściciel kompleksu Alan bardzo miły człowiek, - Libańczyk żonaty z Amerykanką, czeka i jest otwarty na wszystko.
Jeśli przylecicie samolotem do Burgas to odbierze was z lotniska, zapłacicie mu tylko za paliwo!!!
No to już tyle. Gdybyście chcieli 10% zniżki, to napiszcie do mnie, powiem wam co trzeba zrobić. Wypoczniecie jak goście, opalicie się jak murzyni, itd. odwiedzicie, wiele urokliwych miejsc, i to jedno z najpiekniejszych ....”domek Dziadka Iwana” (Uwaga za ogrodzeniem bimbrowni pilnują trzy psy !!)
Pozdrawiam
Piszcie : starelisty@poczta.onet.pl

Uwaga!!! W przyszłym roku jadę przez Rumunię. Znajomy jechał, głównymi drogami i twierdził, że nie jest tak tragicznie. W hotelach pokój kosztuje ok. 80 zł. Gdyby ktoś miał jakieś doświadczenia z Rumunia – nie te tragiczne – to niech napisze. Jak wrócę w przyszłym roku to opisze ze szczegółami.
Pozdrawiam.
Markus

Rumunia ( 2011r)

Jak powiedziałem, tak też zrobiłem, w 2011 pojechałem do Bułgarii przez Rumunię. Przejazd podzieliłem na dwa dni. Przejście graniczne koło Muszyny, takie „bezpańskie” . Droga tragiczna, co chwilę jakieś zwężenia, bo powódź zabrała połowę drogi itd… Kierujemy się na Preszov i Koszyce. I Uwaga !!! Z Proszowa do Koszyc jest kawałek autostrady – 37 km. Można ominą ten kawałek i jechać boczną drogą, ale jak już jedziemy autostradą to musimy pamiętać że : KONIECZNIE trzeba kupić winete, mimo iż przejedziemy w Słowacji tylko ten odcinek. Koniecznie!!! Osoby które myślą, że jakoś przejadą te 37 km, - to niech myślą. W połowie autostrady pod wiaduktem stoja policjanci i patrzą przez lornetki czy macie doklejoną winetę, jak nie, to płacicie 200 Euro bez gadania !!!! Ten odcinek Słowackiej autostrady jest najbardziej dochodowy w całym państwie naszych południowych sąsiadów. !!!! Potem z Koszyc na Węgry – trzeba kupić winietkę na stacji benzynowej i kierujemy się na Rumunie na Debreczyn i rumuńskie przejście Oradea. Przejeżdżamy sprawnie i po prawej są kantory. Nie wymieniamy tam pieniędzy. Miła pani z kantoru, na moje pytanie, czy tu jest dobry przelicznik, odpowiedziała, że nie, że lepiej pieniądze wymienić kilka km dalej w mieście. Podziękowałem miłej pani i tak tez zrobiłem. Przelicznik był o wiele korzystniejszy. Na granicy kupujemy winietkę!!!
I tu teraz jest problem , która trasa jechać dalej. Ja wybrałem trasę, „północną” a wracałem południową. Każdy musi sam sobie wybrać jak chce jechać, tylko, żeby nie wjechać do Bukaresztu, tylko na obwodnice ( Jeju, jaka tam obwodnica, 5 km, na godzinę, handel, mycie szyb, itd., itd. Pod koniec dnia zatrzymałem się w Hotelu. ( W Rumunii SA hotele, przy hotelu, i restauracje przy restauracji – bardzo miłe zaskoczenie). W hotelu – czystym i pachnącym – pani mówi po angielsku i po włosku, cena pokoju 3 osobowego około 90 zł ze śniadaniem . No naprawdę miłe zaskoczenie. Parking monitorowany itd. Gdy się wyśpimy i wstaniemy o 9.00 jedziemy dalej. Rumunia mnie zaskoczyła. Opowiadali, że drogi kiepskie, że dziury, ze osły chodzą po jezdni, itd., itd., że Drakula kołki wbija w serce i wypija krew – bajki !!!! Bajki !!!. W Rumunii jest mało autostrad, ale główne drogi – mimo iż kręte, są bardzo dobrze utrzymane!! Jak wróciłem do Polski i jechałem od granicy do Gródka nad Dunajcem , to mi chciały szyby wylecieć takie dziury. Rumunia – miłe zaskoczenie !!! Wieś przy wsi, ( jak się samochód zepsuje to ktoś pomoże) ale wszystko w normie. Polecam. Jak dojedziemy do mostu na Dunaju w Ruse, to tam uważajmy, droga wybita przez Tiry – na przejściu – są straszne koleiny!!!. Płacimy za przejazd przez most , jakieś drobne pieniądze i jedziemy – most w opłakanym stanie!!! Jedziemy powoli, bo zgubimy podwozie !!! dziury i koleiny !!. Za mostem kupujemy na stacji winietki i jedziemy w stronę Warny. Uwaga na policję. Droga do Warny jest w normie, przed Warna jest kawałek bardzo dobrej trasy. W Warnie , kierujemy się wzdłuż morza do Burgas i Sozopola. Od Warny, jest kawałek dobrej trasy, a potem , już jest ciężko, góra, dół, zakręty itd., itd….
No to chyba tyle. Ogólnie, jeśli ktoś nie jest Kubicą i nie chce z Polski do Bułgarii przejechać w 12 godzin i 45 min, no to polecam spokojniejszą trasę przez Rumunie. W drodze powrotnej jechałem przez góry – coś pięknego, widoki przeurocze. No i inny hotel, miły , czysty i tani.
Polecam. Kiedyś byłem przeciwnikiem Rumunii, bo się naczytałem bajek o Drakuli i drogach, ale to tylko bajki.
Pozdrawiam.
Gdyby jakieś pytania to : starelisty@poczta.onet.pl
Do zobaczenia w Sozopol Pearls !!!

Re: Sozopol

3
Byłam w okresie letnim 2 lata temu. Piękne miasto. Dużo turystów co prawda, ale na plaży zawsze znajdzie się miejsce. Nawet o dziwo można dogadać się po polsku :) Dużo fajnych straganów ze sztuką ludową. Jedzenie dobre i ceny przystępne nawet :)
Także polecam. Ja mieszkałam tam 2 tygodnie :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Bułgaria”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 22 gości