Witam wszytkich!
Postanowiłam poruszyć ciekawy jak na mój gust temat podróży z organizowanych oraz tych zorganizowanych inaczej. Zwolenników jednych i drugich pewnie nie zabraknie. Mimo wszytko osobiście wolę samodzielnie organizować wypady. W erze "globalnej wioski" pozyskanie informacji z internetu na temat każdego miejsca na ziemi nie jest już takie trudne. Biura podróży zazwyczaj bazują na jednym i tym samym schemacie podróżowania: oglądanie zabytków i miłe spędzaniu czasu w hotel. Nie ma w tym nic złego ale uważam, że tak naprawdę miejsce nie tworzą budynki tylko ludzie, którzy tam żyją dla siebie specyficzny sposób.
Z mojej strony mogę tylko powiedzieć, że warto wziąć podróż w swoje ręce, wybrać to co nam rzeczywiście odpowiada, pobawić się trochę z mapą:) Czekam na wasze opinie!
Pozdrawiam
uraczona
Nieprzeczytane posty
Re: Z biurem i walizką czy z mapą i plecakiem?
2Ja oczywiście wole tę drugą wersję wakacji, a więc z mapą,plecakiem i doborowym towarzystwem, który lubi ten rodzaj przygody.
Wiele w ten sposób podróżowałam, albo raczej wędrowałam, raczej nie ma miejsca w Polsce, którego bym nie odwiedziła, właśnie z mapą i plecakiem i dodam, że moje wędrówki sięgają czasów kryzysu, kiedy jeszcze wszystko było na kartki i dostać coś do zjedzenia i czasami nakarmić całą grupę wiązało się raczej ze sztuką. Będąc na jednej z wędrówek z grupą młodzieży w okresie tzw. kartowym, otrzymaliśmy tzw. "przydziały" jedzenia, gdzie faktycznie to jedzenie było dla nas zarezerwowane, a w każdej miejscowości były przeważnie konserwy puszkowe. Po kilku dniach już nikt nie chciał nie tylko jeść, ale nawet patrzeć na kolejną puszkę. Wpadliśmy na pomysł, aby wykupić ten nasz przydział i wymienić "towar" z miejscowymi rolnikami, gdzie akurat była nasza baza noclegowa, na takie rzeczy jak ser, śmietana, jajka itp. Była to dla nas wielka frajda, ludzie byli bardzo zadowoleni i nasza grupa również.
No cóż podróże kształcą!
Wiele w ten sposób podróżowałam, albo raczej wędrowałam, raczej nie ma miejsca w Polsce, którego bym nie odwiedziła, właśnie z mapą i plecakiem i dodam, że moje wędrówki sięgają czasów kryzysu, kiedy jeszcze wszystko było na kartki i dostać coś do zjedzenia i czasami nakarmić całą grupę wiązało się raczej ze sztuką. Będąc na jednej z wędrówek z grupą młodzieży w okresie tzw. kartowym, otrzymaliśmy tzw. "przydziały" jedzenia, gdzie faktycznie to jedzenie było dla nas zarezerwowane, a w każdej miejscowości były przeważnie konserwy puszkowe. Po kilku dniach już nikt nie chciał nie tylko jeść, ale nawet patrzeć na kolejną puszkę. Wpadliśmy na pomysł, aby wykupić ten nasz przydział i wymienić "towar" z miejscowymi rolnikami, gdzie akurat była nasza baza noclegowa, na takie rzeczy jak ser, śmietana, jajka itp. Była to dla nas wielka frajda, ludzie byli bardzo zadowoleni i nasza grupa również.
No cóż podróże kształcą!
Potrzebujecie rozliczyć się z podatkiem w Holandii Belgii,Hiszpanii lub Anglii?
Zapraszam na moją stronę, chętnie pomogę:
http://www.kancelariabean.com
Zapraszam na moją stronę, chętnie pomogę:
http://www.kancelariabean.com
Re: Z biurem i walizką czy z mapą i plecakiem?
3Jeszcze nie tak dawno, bo w latach 90-tych nie wyobrażałem sobie innych wakacji niż te w gronie przyjaciół i z własnoręcznie ułożonym programem co do miejsca pobytu i zwiedzania. Ale było to 20 lat temu. Dziś o te 20 lat starszy zrobiłem się nieco wygodny i od kilku lat jeżdżę na wakacje z biurami podróży.
Re: Z biurem i walizką czy z mapą i plecakiem?
4Podzielam Twoje zdanie, jednak te wakacje, właśnie z plecakiem i mapą, z niespodziankami na trasie, pięknymi widokami - są do dzisiaj niezapomniane.
Wiadomo im człowiek jest starszy, robi się wygodniejszy lub też zdrowie już nie takie, no ale chociaż mamy niezapomniane wrażenia!
Wiadomo im człowiek jest starszy, robi się wygodniejszy lub też zdrowie już nie takie, no ale chociaż mamy niezapomniane wrażenia!
Re: Z biurem i walizką czy z mapą i plecakiem?
5Zawsze pozostaje jeszcze inny sposób- wynająć auto, zaplanować samemu trasę a noce wygodnie spędzić w hostelach (których standart bywa wysoki) lub też wynajętych apartamenach. Chyba to co najbardziej mnie osobiście drażni w podróżowaniu z biurem podróży to "brak wolności".
Nie tak niedawno, postanowiłam zoorganizować wycieczkę dla moich rodziców do Hiszpanii. Początkowo padło- wybrzeże, bo wiadomo ciepło, słonecznie i wakacyjnie, ale z czasem jak zaczeliśmy się wgłębiać w temat, okazało sie, że wycieczka zaczeła się robić bardziej skomplikowana . Takim sposobem wycieczka objeła : Alikante, Madryt i Salamanke. Całkiem ciekawa trasa. Z komunikacją nie było problemu, jak nie ryanair to renfe, a z Madrytu do Salamanki na weekend pojechali wynajętym autem. Wyszło wygodnie, tanio i ciekawie
Pozdrawiam
uraczona
Nie tak niedawno, postanowiłam zoorganizować wycieczkę dla moich rodziców do Hiszpanii. Początkowo padło- wybrzeże, bo wiadomo ciepło, słonecznie i wakacyjnie, ale z czasem jak zaczeliśmy się wgłębiać w temat, okazało sie, że wycieczka zaczeła się robić bardziej skomplikowana . Takim sposobem wycieczka objeła : Alikante, Madryt i Salamanke. Całkiem ciekawa trasa. Z komunikacją nie było problemu, jak nie ryanair to renfe, a z Madrytu do Salamanki na weekend pojechali wynajętym autem. Wyszło wygodnie, tanio i ciekawie
Pozdrawiam
uraczona
Re: Z biurem i walizką czy z mapą i plecakiem?
6Żadnych biur
W małżeństwie, czyli już 30 lat, tylko raz dałem się namówić na wyjazd z biurem i ...wakacje ciągle wspominam, ale jako nieudane. 2 tyg w Tunezji, w jednym hotelu z basem, który o godz 6 rano trzeba było rezerwować, morze z meduzami parzącymi, plaża z namiotami Arabów...a tak mile wspominałem czasy dzieciństwa w Syrii.
Samolot też nie należy do moich ulubionych środków transportu, samochód zapewnia mi pełną wolność i swobodę. Czyli, w moim przypadku, powrót do czasów wyjazdów z rodzicami, namiot, przyczepa, apartamenty. Wyjazdy zawsze bez dokładnego planowania, ot taki wyjazd w nieznane. Prawie nieznane, przyznaję, a to dlatego, że świata nie widzę poza Chorwacją. Owszem, jeżdżę czasami w inne rejony, tak dla przekonania się o swojej miłości do Cro. Włochy, Francja, czy Hiszpania, pięknie, ale ...daleko im do Cro. Nawet jak zaczynamy urlop nie w Cro, to po kilku dniach wsiadamy do auta i "lądujemy" u siebie.
Jedyne co wiemy, gdy przychodzi czas wyjazdu, to przybliżony dzień rozpoczęcia urlopu. Często jest to druga połowa września, wsiadamy do auta i z drogi dzwonimy do syna, że jesteśmy tu i tu. Kilka map, przewodniki, brak GPS-a (i tak nie wiem gdzie jadę) i przed siebie, do Cro. A tam szukamy co nam dzisiaj się podoba, wynajmujemy apartament i czytamy o miejscowości, w której jesteśmy, czytamy o okolicy, co zwiedzać, co oglądać.
Czekam na czas, kiedy będę mógł sobie pozwolić na zakup kampera, to dopiero będzie luz
Ps Malediwy, Sri Lanka...trochę po głowie chodzi
W małżeństwie, czyli już 30 lat, tylko raz dałem się namówić na wyjazd z biurem i ...wakacje ciągle wspominam, ale jako nieudane. 2 tyg w Tunezji, w jednym hotelu z basem, który o godz 6 rano trzeba było rezerwować, morze z meduzami parzącymi, plaża z namiotami Arabów...a tak mile wspominałem czasy dzieciństwa w Syrii.
Samolot też nie należy do moich ulubionych środków transportu, samochód zapewnia mi pełną wolność i swobodę. Czyli, w moim przypadku, powrót do czasów wyjazdów z rodzicami, namiot, przyczepa, apartamenty. Wyjazdy zawsze bez dokładnego planowania, ot taki wyjazd w nieznane. Prawie nieznane, przyznaję, a to dlatego, że świata nie widzę poza Chorwacją. Owszem, jeżdżę czasami w inne rejony, tak dla przekonania się o swojej miłości do Cro. Włochy, Francja, czy Hiszpania, pięknie, ale ...daleko im do Cro. Nawet jak zaczynamy urlop nie w Cro, to po kilku dniach wsiadamy do auta i "lądujemy" u siebie.
Jedyne co wiemy, gdy przychodzi czas wyjazdu, to przybliżony dzień rozpoczęcia urlopu. Często jest to druga połowa września, wsiadamy do auta i z drogi dzwonimy do syna, że jesteśmy tu i tu. Kilka map, przewodniki, brak GPS-a (i tak nie wiem gdzie jadę) i przed siebie, do Cro. A tam szukamy co nam dzisiaj się podoba, wynajmujemy apartament i czytamy o miejscowości, w której jesteśmy, czytamy o okolicy, co zwiedzać, co oglądać.
Czekam na czas, kiedy będę mógł sobie pozwolić na zakup kampera, to dopiero będzie luz
Ps Malediwy, Sri Lanka...trochę po głowie chodzi
Re: Z biurem i walizką czy z mapą i plecakiem?
7Ja podobnie nie miałem jeszcze okazji skorzystać z zorganizowanej wycieczki, ale znam osoby z bliskiego otoczenia, które takowe bardzo sobie chwalą, wybierając co roku jedną z wycieczek z katalogu tego samego biura - są to zawsze wycieczki poza nasz Kontynent. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że pewnego razu pojadę gdzieś z biurem, ale pewnie nie zdarzy się to zbyt szybko.
Maćku - czytając Twój wpis, zatęskniłem za Chorwacją. Hmmm może spontaniczny wypad w weekend majowy
Maćku - czytając Twój wpis, zatęskniłem za Chorwacją. Hmmm może spontaniczny wypad w weekend majowy
byle dalej...
Re: Z biurem i walizką czy z mapą i plecakiem?
8Jeszcze 20 lat temu nie wyobrażałem sobie wakacji z biurem podróży. Jeździło się autokarem na miesięczne objazdówki z namiotem i noclegami niemal codziennie na innym kempingu. I to ładnych parę lat z rzędu. Dziś niestety te czasy przeminęły gdyż latka lecą i teraz chce się więcej wygody i wypoczynku. Dlatego też od 3 lat jeżdżę z biurem podróży i naprawdę nie jest źle. Sam sobie ustalam program dnia- czy byczę się na plaży, czy idę zwiedzać okolice miejscowości, w której aktualnie jestem. Jest to aktywny wypoczynek. Do hotelu wracam jedynie na noc.
Re: Z biurem i walizką czy z mapą i plecakiem?
9Backpacker--takie wyjazdy spontaniczne to w moim wydaniu zawsze były bardzo udane, ale niestety odczuwam kryzys i muszę dokładniej wszystko planować. Nie to co kiedyś, wracałem z pracy, pakowałem auto i mówiłem żonie, aby szybko coś do walizki wrzuciła bo jedziemy gdzieś na kilka dni.
Komu to przeszkadzało, że kryzys nasłał
Nic to, aby do lata, września dokładniej i przed siebie starym zwyczajem, do Cro
Sukulent--a u mnie odwrotnie, zawsze myślałem, że za 20 lat będę jeździł z biurem, ale cieszę się, że 20 lat minęło i zapomniałem o tym myśleniu.
Oprócz wspomnianego wcześniej wyjazdu, dałem się ok 10 lat temu namówić na "4 stolice w 5 dni".
Dla mnie to był koszmar, z całego wyjazdu pamiętam tylko wielki ból kolan powstały w wyniku jazdy wygodnym autokarem oraz muchę w piwie z puszki
Całe szczęście, że mamy różne upodobania, każdy robi tak jak lubi
Komu to przeszkadzało, że kryzys nasłał
Nic to, aby do lata, września dokładniej i przed siebie starym zwyczajem, do Cro
Sukulent--a u mnie odwrotnie, zawsze myślałem, że za 20 lat będę jeździł z biurem, ale cieszę się, że 20 lat minęło i zapomniałem o tym myśleniu.
Oprócz wspomnianego wcześniej wyjazdu, dałem się ok 10 lat temu namówić na "4 stolice w 5 dni".
Dla mnie to był koszmar, z całego wyjazdu pamiętam tylko wielki ból kolan powstały w wyniku jazdy wygodnym autokarem oraz muchę w piwie z puszki
Całe szczęście, że mamy różne upodobania, każdy robi tak jak lubi
Re: Z biurem i walizką czy z mapą i plecakiem?
10Wcale Ci się nie dziwię, że tak niemiło wspominasz wyjazd z biurem podróży. 4 stolice w 5 dni to dla miłośników spędzania czasu w autokarze. Dlatego ja teraz jak jadę gdzieś ( w tym roku na Kretę ) z biurem podróży na dwa tygodnie w jedno miejsce, z którego robię sobie wypady w okolice często korzystając z miejscowych prywatnych firm turystycznych, które za niewielkie pieniądze takie wypady organizują.