Ale ciekawy film, autor w arcy ciekawy sposób przedstawił Maroko i jego historię, polecam. Najbardziej podobał mi się Marrakesh, choć według Paula Bowlesa, Marokańczyka w sercu, Marrakesz bez ogromnego Djemaa el-Fna, tętniącego życiem centralnego placu w sercu mediny, byłby tylko kolejnym marokańskim miastem. To właśnie tutaj to wszystko się dzieje, improwizowany średniowieczny cyrk, który działa przez całą dobę. W ciągu dnia zaklinacze węży, występujące małpy i sprzedawcy pamiątek zwabiali turystów. Później plac zapełniają sprzedawcy żywności sprzedający wszystko, od jagnięcego kuskusu po sok pomarańczowy, a powietrze wypełnia się dymem i skwierczeniem grillowanych kebabów. Kiedy Djemaa el-Fna rozbrzmiewa echem muezinów, wzywając do wieczornej modlitwy i światła zalewu uderzenie tutejszego klimatu jest magiczne. Plac jest wyłożony na poziomie ulicy i powyżej - z kawiarnią i restauracjami. Na północy znajduje się souk, labiryntowy rynek z wąskimi uliczkami i alejkami wyłożonymi ulicznymi kupcami oraz przepełnionymi sklepami i straganami. Ucieczka do oazy komfortu i spokoju za grube mury nowo odrestaurowanych riadsów, zabytkowych domów zbudowanych wokół dziedzińców i nie przekształconych w restauracje i pensjonaty, które wahają się od skromnych do wystawnych to idealne rozwiązanie. Stworzony z pięciu mniejszych riady w rdzeniu mediny, Riad Famatchi jest dziewięcioosobowym mistrzowskim dziełem gustownej renowacji, łączącym w sobie kontemplacyjny europejski i tradycyjny marokański design w serii pokoi, dziedzińców i tarasów. Tu każdy znajdzie coś dla siebie.
Więcej o Marrakeszu i nie tylko poczytacie w poniższym temacie:
viewtopic.php?f=354&t=7339