Nieprzeczytane posty

Re: Wakacyjne przygody

81
My w tym roku wybralismy sie do Grecji. Kupilismy bilet w pewnym znanym biurze podrozy na last minute i najpierw nie bylo nas na liscie pasazerow potem mielismy okropny lot z przygodami łacznei z awaryjnym ladowaniem a na koniec trafilysmy nie do tego hotelu ktory zamowilismy:/ale pobyt byl ok

Re: Wakacyjne przygody

84
Alicja pisze:moja przygoda niestety byla spowodowana w 100% glupota i nie bylo mi wtedy "do smiechu" ale po latach placzemy z tego zdarzenia na wszystkich imprezach i dumnie przyznaje ze nikt jeszcze z moich znajomych mnie "nie przebil" otoz lat temu kilka mieszkalam prawie rok w Australii, postanowilam jednak wrocic i rozpoczelam planowanie powrotu, okazalo sie ze mam duzy nadbagaz i musialabym zaplacic duzo kasy za dodatkowe torby, postanowilam wiec sprytnie ze wysle paczke do domu z rzeczami ktore sa ciezkie a nie beda mi potrzebne czyli ksiazki, materialy ze szkoly itp. Pech chcial ze do paczki wlozylam takze teczke w ktorej byl moj paszport .... i nadalam paczke na statek do Polski.... za dwa dni mialam zaplanowane "wakacje" czyli kilkutygodniowe zwiedzanie wschodniego wybrzeza, zorientowalam sie ze paszport odplynal gdy juz czekala na mnie taksowka zeby mnie zawiesc na lotnisko (z Sydney lecialam do Cairns a dalej w dol wybrzeza autobusem z przystankami na zwiedzanie) SZOK to chyba malo powiedziane co przezylam... ale podjelam wtedy chyba najrozsadniejsza decyzje w zyciu, przypomniala mi sie scena z Przeminelo z Wiatrem i slowa Scarlet "pomysle o tym jutro".... i pojechalam na wakacje.... bylo CUDOWNIE... po powrocie "wyrobilam" paszport tymczasowy w 2 dni (chyba oficjalny rekord) i wrocilam szczesliwie do Polski.... a moj paszport doplynal po 3 miesiacach ....

Takie historie są najlepsze :)

Re: Wakacyjne przygody

87
Podzielę się moimi przygodami "paliwowymi" z moich wyjazdów.
Pierwsza była w 2012 roku podczas naszego wyjazdu camperem do Włoch. Jedziemy sobie przez Niemcy koło godziny 22 z zamiarem dojechania w pobliże granicy za Szwajcarią na nocleg. Na niemieckich autostradach przed stacjami benzynowymi zawsze jest drogowskaz z odległością do następnej stacji. Paliwa mamy na jakieś 60 km a do następnej stacji jest troch pond 20 km. Decydujemy się zatankować dalej. Wjeżdżamy na następną stację i w momencie wyłączania silnika nastaje ciemność. Nastała lekka konsternacja, ponieważ jak można przekręcając kluczyk w stacyjce zgasić światło na stacji :?: Awaria energetyki okazała się poważna a do następnej stacji było ponad 50 km. sympatyczna Niemka zaprosiła na parking. Cóż było robić, zjedliśmy kolację i przenocowaliśmy. Rano zatankowaliśmy i dalej w drogę.
W zeszłym roku wracaliśmy wynajętym busem z Albanii. Wiedzieliśmy, że wskaźnik paliwa działa nie precyzyjnie i przy jednej kresce musimy tankować. Kolega zaofiarował się, że będzie prowadził w nocy, w związku z tym popołudnie i wieczór odpoczywał w tyle samochodu. Za kierownicę wsiadł po północy w Serbii a my udaliśmy się na zasłużony wypoczynek. Przekroczyliśmy ostatnią paszportową granicę na Węgry i do spania. Koło 4 nad ranem obudziła mnie cisza. Kolega mówi, że silnik zgasł i nie odpala ale na szczęście udało mu się dotoczyć na parking przy autostradzie. Okazało się, że prowadził w nocnym amoku i wyjechał paliwo do dna. I co robić? Jedynym wyjściem był telefon alarmowy przy autostradzie. Gość po drugiej stronie niestety tylko mówił po węgiersku. Natomiast słowa " no diesel" zrozumiał. Za jakieś pół godziny podjechał laweciarz i dowiózł nam 5 litrów paliwa. Dolał nam 5l ropy do baku, pogadał trochę po węgiersku ale oczywiście nic z tego nie rozumieliśmy. Za chwilę okazało się, że najważniejsze zrozumieliśmy i o 75 Euro byliśmy lżejsi :D
Zapraszam na moją stronę http://urlopek.info/. Tam jeszcze więcej opisów moich wyjazdów. Strona chwilowo w przebudowie.
Kilka filmów z wyjazdów https://www.youtube.com/user/urlopek/videos

Re: Wakacyjne przygody

89
tchblk pisze:Ja kiedyś spacerując po falochronie, zgubiłem sandała, który wpadł mi do wody i już go nigdy nie odzyskałem:(

haha, a ja będąc w Chorwacji wybrałam się na wzgórze Marjan w japonkach...miałam podejśc kilka kroków i wrócić, ale szło sie wygodnie ścieżką więc dostarłam na górę, z tym że schodząć (na szczęscie na samym dole) japonek się urwał i musiałam wracać przez centrum miasta boso aż do pierwszej lepszej butki z butami :)

Re: Wakacyjne przygody

90
Opłaciliśmy rodzicom wspólny wyjazd do Grecji. Dobrze się dogadują jak i moi rodzice tak i męża. To był taki prezent od nas za pomoc przy budowie domu. Niestety prezent nie był tak udany jak bysmy chcieli, bo po przyjeździe na miejsce okazło się, ze zakwaterowanie było w innym hotelu, duzo dalej od morza iiii... cywilizaji! W hotelu brak było telewizji i internetu. Biuro podróży z którego korzystalismy w niedługim czasie też było juz nieczynne... Dlatego właśnie wole podrózować kamperem!...
Najważniejsze we wspomnieniach jest to, żeby mieć się gdzie zatrzymać i tam je wspominać. - Terry Pratchett

Podróżujemy z Master Camp, tanie kamperowanie :)

Wróć do „Przygody z wakacji”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 38 gości