Nieprzeczytane posty
Re: Tatry
14Zgadzam się z przedmówcą, wycieczka Grześ - Wołowiec zdecydowanie zasługuje na polecenie. Widzę po zdjęciu, że kolega trafił na równie nieciekawą pogodę jak ja - ja z powodu ulewy nie zdobyłam Wołowca, trzeba było z przełęczy tuż pod szczytem zmykać do schroniska. Ale żeby była to jakoś wybitnie męcząca trasa...? Ja bym poleciła nawet początkującym. Co prawda podejście pod Grzesia (na szczycie którego nie wiedzieć dlaczego widnieje napis "Lucyna") jest dość ostre, ale nawet osoba o słabej kondycji w godzinę będzie je miała za sobą. A potem to już łatwo - idzie się po grani, praktycznie poziomo, czym tu się można zmęczyć? Po powrocie do schroniska okazało się, że zaliczyłam tę wycieczkę z 38 stopniami gorączki, jeśli ja w takim stania dałam radę, to naprawdę zrobi to każdy
Tak z innej beczki - czy mógłby mi ktoś polecić podobną trasę na jednodniową wycieczkę? Chodzi mi o coś raczej łagodnego (nieruchawa, znudzona nastolatka w rodzinie, więc 5-godzinne podejście pod Pięć Stawów odpada), ale bez tłumów ludzi, wrzeszczących dzieci i, o zgrozo, palących papierosy panów z mięśniem piwnym? Próbowałam już np. spaceru Doliną Kościeliska, ale zostałam zadeptana, potrzebuję mniej uczęszczanej trasy...
Tak z innej beczki - czy mógłby mi ktoś polecić podobną trasę na jednodniową wycieczkę? Chodzi mi o coś raczej łagodnego (nieruchawa, znudzona nastolatka w rodzinie, więc 5-godzinne podejście pod Pięć Stawów odpada), ale bez tłumów ludzi, wrzeszczących dzieci i, o zgrozo, palących papierosy panów z mięśniem piwnym? Próbowałam już np. spaceru Doliną Kościeliska, ale zostałam zadeptana, potrzebuję mniej uczęszczanej trasy...
Re: Tatry
16Kościelec to też mój faworyt. I i rzeczywiście to jego odstawanie jest dużą zaletą. Dość daleko jest na Kościelec, ale zawsze można sobie po drodze odpocząć w Murowańcu.MichalK pisze:u
- Kościelec: moja ulubiona góra, jest taka 'odstająca' od całych masywów naokoło niej. Wejście miejscami dość
Re: Tatry
17W tym roku pierwszy raz byłam w Tatrach i zakochałam się w naszych cudownych górach. Można powiedzieć, że wychowałam się w Karkonoszach ale teraz moim numerem jeden będą Tatry. Pierwsze spotkanie z tymi górami było lajtowe: Z Kasprowego Wierchu wybrałam się przez Beskid (2012) oraz Przełęcz Liliowe (1952) w kierunku Świnicy (2301). Oczywiście Świnicy nie zdobyłam ale to + Rysy zostawiłam sobie na następny raz. Do Morskiego Oka i Czarnego Stawu dotarłam o własnych siłach nie męcząc biednych koników. Polecam miejscowość Ząb - fantastyczna panorama Tatr i można załapać się na Strażackie Śpasy - Zawody Sikawek Konnych.
Oto kilka fotek z kochanych gór
Oto kilka fotek z kochanych gór
Re: Tatry
18Ja w tym roku 'zaliczyłem' Tatry kilka razy, jak corocznie od dobrych kilkunastu lat, jak zawsze było fantastycznie. To jednak na zawsze pozostaną moje góry "number one", chociaż uwielbiam też Karkonosze, Pieniny, Gorce, moje "własne" Beskidy... Ale jednak Tatry wzbudzają we mnie jakąś szczególną nutę, może to reminiscencje pierwszych wyjazdów w dzieciństwie (i dumy ze zdobywania nagich szczytów), może to COŚ, co maja tylko one... Nie wiem. Ale rok bez Tatr jest dla mnie rokiem niepełnym, straconym wręcz , mój sezon tatrzański trwa od kwietnia-maja do listopada, zazwyczaj jeszcze 11 listopada jakę tam pożegnać je przed zimą.
Re: Tatry
20Ja jeszcze nie spotkałam się z niemiłymi ludźmi w Tatrach... (nie licząc oczywiście pseudoturystów). Mam jak najmilsze wspomnienia z każdego pobytu.
Przy okazji - czy zauważyliście, że na szlakach wymiera stary, piękny zwyczaj pozdrawiania mijanych piechurów?... W tym roku odzywali się do mnie/odpowiadali tylko ludzie circa 40+.
Przy okazji - czy zauważyliście, że na szlakach wymiera stary, piękny zwyczaj pozdrawiania mijanych piechurów?... W tym roku odzywali się do mnie/odpowiadali tylko ludzie circa 40+.