W styczniu ubiegłego roku miałem przyjemność uczestniczyć w organizowanej przez Biuro Podróży Rainbow Tour wycieczce noszącej tytuł Senegambia- Spacer z Lwami. Zanim zacznę wrzucać zdjęcia kilka zdań o naszej wycieczce. Otóż głównym jej celem była Gambia. W Senegalu spędziliśmy dwa dni i dwie noce i właśnie tam odbyliśmy tytułowy spacer z lwami i odbyliśmy prawie trzygodzinne safari by podpatrywać dziko żyjące zwierzęta. W chwili obecnej Senegalczycy odbudowują ich stada gdyż wiele lat temu niemal wszystkie zostały wytępione przez kłusowników. Zwierzęta są sprowadzane z Republiki Południowej Afryki i w dużym chronionym rezerwacie żyją sobie spokojnie i powoli rozmnażają się. Najszybciej to rozmnażanie wychodzi guźcom ponieważ te małe dzikie świnki mają młode trzy razy do roku i w każdym miocie rodzi się od pięciu do ośmiu sztuk. W Senegalu odbyliśmy też rejs łodzią po rzece Saloum w celu podpatrywania wodnego ptactwa. Wożono nas luksusowym klimatyzowanym zabierającym 19 osób busem. A nasze bagaże jeździły na dachu bez obawy, że któraś z walizek spadnie podczas jazdy. Spacer z lwami był całkowicie bezpieczny gdyż zwierzęta są przyzwyczajone do obcowania z ludźmi i w dodatku mocno najedzone. Musieliśmy tylko stosować się do poleceń wydawanych przez opiekunów lwów. Nawet zdjęcia robili wyłącznie oni. Zwierząt nie wolno było dotykać i zbliżać się do nich na odległość mniejszą niż pozwalali na to przewodnicy. Ubrania nie mogły być za bardzo wzorzyste i nie wolno było przed spacerem stosować kosmetyków typu woda toaletowa czy dezodorant. Na wszelki wypadek każdy uczestnik został wyposażony w rzeźbioną drewnianą lagę, którą należało cały czas trzymać w pozycji pionowej. Spacer trwał 40 minut i uczestniczyły w nim dwa lwy. Naszej grupie wypadły samiec z samicą. W sumie są 4 zwierzaki. 3 samice i jeden samiec. Był jeszcze jeden, ale nie dawno zakończył swój żywot i trwają starania by sprowadzić następnego. Po każdym spacerze następuje zamiana tak by te, które spacerowały mogły wypocząć.
W Gambii również odbyliśmy kilka rejsów po rzece o tej samej nazwie co kraj. Rzeka ta jest bardzo szeroka od 5 do 7 kilometrów a przy samym ujściu do Atlantyku jej szerokość dochodzi do 20 a nawet 30 kilometrów i w tym miejscu trudno odróżnić ją od oceanu gdyż nie widać jej brzegów. Najdłuższym rejsem jaki odbyliśmy był rejs drewnianą krypą na słynną wyspę niewolników Kunta Kinteh. Ci z Was którzy obejrzeli w latach 80-tych serial na podstawie książki Alexa Halleya pod tytułem The Roots ("Korzenie") na pewno znają tę postać. Rejs ten trwał prawie trzy godziny w jedną stronę. Pozostałe rejsy odbywały się łodziami motorowymi.
Serwowano nam doskonałe i pyszne jedzenie. Kuchnia gambijska jest dość pikantna i ktoś kto nie lubi spożywać ostrych potraw był niezbyt szczęśliwy. Mnie osobiście bardzo odpowiadała. Oczywiście była duża ilość świeżych warzyw i owoców. Ja najbardziej zajadałem się arbuzami gdyż były wyjątkowo soczyste, słodkie i smaczne. Natomiast podczas tygodniowego wypoczynku odbyliśmy jeden dłuższy spacer do Parku Małp położnego w pobliżu naszego hotelu. Codziennie rano po śniadaniu robiliśmy sobie mniej więcej 8-mio kilometrowe spacery plażą brodząc w ciepłych wodach Atlantyku podziwiając piękne muszle, które w ogromnych ilościach po każdym odpływie zalegały plażę. Reszta czasu wolnego to leżenie na leżakach przy hotelowym basenie bądź na plaży a wieczorami towarzyskie spotkania przy dobrym winku.
No dość tej pisaniny bo już zaczynam się mylić. Jak będziecie mieli pytania to zadawajcie. Dalsze informacje będą w komentarzach pod niektórymi zdjęciami.
Senegal i Gambia
1- Załączniki
-
- SAM_1594.JPG (5.57 MiB) Przejrzano 10509 razy
-
- SAM_1542.JPG (5.52 MiB) Przejrzano 10520 razy
-
- Rejs na Wyspę Niewolników-Kunta Kinteh
- SAM_1543.JPG (5.56 MiB) Przejrzano 10520 razy