Nieprzeczytane posty

Węgry-Eger

1
Węgry relacja

Co jakiś czas, gdy mój budżet jest już zbyt mocno naruszony wybieram się z rodziną na Węgry. Kraj ten jest niezbyt drogi i pogoda jak dotąd jeszcze nie spłatała nam figla. Nie za bardzo lubię podróż, ponieważ drogi w Polsce są niezbyt przyjazne dla kierowców i od jakiegoś czasu te na Węgrzech również. Kilka, czy też kilkanaście lat wcześniej, gdy jechaliśmy na Węgry, ichniejsze drogi nas zaskakiwały, ponieważ zazwyczaj nie miewały dziur. Teraz już się to zmieniło, ponieważ według mnie kraj ten wcale się nie rozwija ani gospodarczo, ani w żaden inny sposób. Polska przewyższa go o głowę.
Nasza podróż trwa zazwyczaj 10-12 godzin w zależności od tego, czy jedziemy dniem, czy nocą i ile razy zatrzymujemy się na odpoczynek. Proponuję korzystać z toalet jeszcze w Polsce, ponieważ odnalezienie jakiejś nie budzącej odruchów wymiotnych toalety w Czechach, albo na Słowacji graniczy z cudem.
Miejscowość do której najczęściej jeździmy znajduje się niedaleko słynnego Egeru. Aby dotrzeć do niej należy przedrzeć się przez dosyć wysokie góry i jeśli ktoś nie przepada za serpentynami, musi dobrze przeanalizować mapę i wybrać bardziej korzystną dla siebie drogę. My lubimy serpentynki i nasza córka ma zawsze dużo frajdy, gdy jeździmy po językach teściowej, więc wybieramy trasę bardziej górzystą i ciekawą. Jest jeszcze jeden powód, dlaczego wybieramy tę trasę – piękne widoki.

Wyjeżdżając na Węgry robimy to zazwyczaj wieczorem, ponieważ nocą nie jest zbyt gorąco i dziecko zasypia nam na kilka godzin, dzięki czemu droga jest dla niej nieco krótsza. Docieramy na miejsce około godziny 9 może 10 rano i rozpoczyna się szukanie kwater. Kiedyś rezerwowaliśmy sobie noclegi przez biura podróży, ale od kilku lat robimy to będąc w wybranej przez nas miejscowości.

Węgrzy są bardzo przyjaźnie nastawieni do obcokrajowców i chociaż ich język jest bardzo trudny, a oni nie lubią się uczyć języków obcych, zawsze udaje nam się z nimi dogadać i znaleźć nocleg. Zajmuje nam to około 2 godzin. Wygląda to mniej więcej tak, że wchodzimy do jednego domu, na którym widnieje tabliczka „soba kiado”, co oznacza wolne pokoje i pytamy, czy mają pokój, po czym, właścicielka odpowiada, że nie ma, wsiada z nami do samochodu i wozi nas po okolicy i proponuje noclegi i znajomych. Wybieramy najciekawszą opcję i odwozimy panią do domu:)

Tak samo było i tym razem. Miła Pani, mówiąca w języku podobnym do chińskiego, zabrała nas do swoich przyjaciół, a potem do kolejnych i kolejnych, aż w końcu trafiliśmy na domek niedaleko basenów i za niewygórowaną cenę.

Po rozpakowaniu bagażu poszliśmy na basen. Tam też zjedliśmy obiadokolację. Baseny w Bogacs słyną z tego, że charakteryzują się bogatą zawartością substancji mineralnych o działaniu leczniczym. Zazwyczaj korzystają z nich emeryci, ponieważ woda ma działanie dobroczynnie na stany zapalne stawów i choroby kręgosłupa, reumatyzm, pobudza krążenie w kończynach, działa korzystnie po operacjach ortopedycznych. Zalecane jest również picie miejscowej wody leczniczej co stanowi kurację na katar żołądka, choroby wątroby i woreczka żółciowego. Ja bym się jednak nie odważyła tego wypić. Już sam zapach mnie poraża. Ja odkryłam jeszcze jedno działanie lecznicze tamtejszej wpdy, a mianowicie ma wpływ na szybkie gojenie ran.


Wieczorem udaliśmy się do winiarni, które znajdują się wydrążonych skałach. Naszą ulubioną jest Borozo. Mamy do niej sentyment, ponieważ jako dzieciaki często się w niej bawiliśmy w czasie, gdy nasi rodzice wraz z przyjaciółmi popijali czerwone wino. Naszym ulubionym winem jest rizling. Fajne jest to, że wina wyciąga się bezpośrednio z beczki, często na oczach kupującego, potem przelewa do wielkich karafek i już można się delektować ich smakiem.

W Bogacs znajduje się kościółek rzymsko-katolicki. Bezpośrednio do niego przylega cmentarz na którym znajduje się pomnik ku pamięci żołnierzy poległych w czasie II wojny światowej.

Dużą atrakcją tej maleńkiej wioski jest jezioro. Jeśli ktoś lubi łowić ryby, to trafił doskonale, ponieważ jezioro jest rajem dla wędkarzy. Można sobie nieopodal niego rozbić namiot i spędzić kilka dni na łowieniu.

Zaskakujące jest to, że wioska jest bardzo bezpieczna. Rzadko kiedy słyszy się o kradzieżach. Jeszcze kilka lat temu nasi znajomi, Węgrzy wychodząc z domu, wcale go nie zamykali. Czasem mieliśmy przyjemność, podczas ich nieobecności korzystać z ich domu, gdy oni byli na wakacjach. Nikt się nie obawiał, że coś zginie.

W wiosce mieszka wielu cyganów, ale mają wydzielony teren po którym mogą się poruszać. Mogą wchodzić tylko do wyznaczonych dla nich sklepów, a wszystko po to, aby nie wystraszyć turystów. Z punktu widzenia człowieka wcale mi się to nie podoba, ale już turysty akceptuję to w 100%.

Nie raz byłam w części dla Cyganów, ponieważ wiem, że nie są groźni i nie zrobiliby mi krzywdy. Zawsze zabieraliśmy torby słodyczy i rozdawaliśmy je cygańskim dzieciakom. Warunki w jakich one żyją są naprawdę trudne. Domy bez dachów, a czasem nawet baz ścian.
Władze wsi w zamian za to, że nie wychodzą ze swojej części w sezonie turystycznym, wypłacają im zapomogi wystarczające na zaspokojenie podstawowych potrzeb.

Wioska o której opowiadam nie jest duża, więc młodzieź, która lubi dyskoteki i nocne życie na pewno nie będzie się tutaj wybornie bawić. Jest to raczej miejsce dla osób starszych i rodzin z dziećmi. Bezpieczne, ciche i przyjemne.

Ponieważ my nie lubimy nudy, zwiedzamy pobliskie miasta i miasteczka. Jednym z nich jest Eger.
To moje ulubione miasto na Węgrzech. Jest ono położone nad potokiem Eger i słynie z wina Egri Bikaver.
W Egerze znajduje się zamek z XIII wieku, który zasłynął z obrony przed Turkami. W tym momencie można go zwiedzać, a jeśli mamy szczęście również trafić na pokaz rycerski. Moja córka najbardziej lubi w zamku mennicę, która w tym roku już była nieczynna i salę z figurkami woskowymi. Figurki przedstawiają ludzi broniących zamek przed najeźdźcą. W podziemiach znajduje się grób węgierskiego pisarza Gezy Gardonyiego.Z murów zamku można obejrzeć dużą część miasta i okoliczne wioski.
Figurka woskowa.jpg
Figurka woskowa.jpg (177.98 KiB) Przejrzano 26475 razy
Jeśli ktoś lubi wspinać się wysoko po to, żeby obejrzeć miasto z lotu ptaka polecam Minaret. Strzelista wieżyczka jest bardzo wąska i jej schody dosyć kręte, ale warto się na nią wspiąć, by potem móc podziwiać piękne widoki miasta Eger.

Jednym z ważniejszych punktów wycieczki jest oczywiście Dolina Pięknej Kobiety nazywana przez Węgrów Szépasszony Völgy. Piszę o tym celowo, ponieważ kiedyś mieliśmy duży kłopot, żeby się do niej dostać, ponieważ jej nazwa jest dla nas nie do zapamiętania. Podczas poszukiwań próbowaliśmy wyjaśnić Węgrom o jakie miejsce nam chodzi, ale szło to bardzo opornie.

Dolina Szépasszony znajduje się na zachód od centrum miasta, a otoczona jest dwunastoma winnicami produkujących cztery rodzaje win. Jej główną atrakcją jest szczególna ogromna ilość lokali, w których dokonać można degustacji wszystkich dostępnych miejscowych rodzajów trunku. W zależności od nastroju wybrać można bądź winiarnie mieszczące się w mrocznych fragmentach piwnic, podobno ich łączna długość wynosi prawie tyle, co łączna długość wszystkich ulic miasta, bądź nowoczesne lokale z przygrywającą na żywo kapelą cygańską.
Nazwa doliny wywodzi się z legendy o Pięknej Pani, będącej boginią prehistorycznych plemion zamieszkujących teren miasta. Uosabiano ją z późniejszą Wenus, a cześć oddawano składając dary. Inni twierdzą, że nazwano ją tak od przecudnej urody kobiety, która trudniła się sprzedażą wina, czy też w ogóle pięknych nobliwych kobiet z arystokratycznych rodzin, zamieszkujących okoliczne wzgórza.
Rodzinom z dzieciakami polecam basen w Egerze. Jest tam siedem basenów z wodami termalnymi choć ich zapach nie jest przyjemny dla ludzi, szybko można się do niego przyzwyczaić i wygrzewać ciałko w cieplutkiej wodzie.

Wędrując po starym rynku w Egerze natknęliśmy się na kościół, który jest jedyną klasycystyczną świątynią w Egerze. Wybudowano ją w latach 1831-1837 według projektu słynnego architekta Jósefa Hilda, autora planów Bazyliki w Esztergom. Urzekło mnie wnętrze świątyni z pięknymi ozdobymi freskami J. L. Krackera, przedstawiającymi triumf Królestwa Boskiego nad nieprawymi, a także wspaniałe płaskorzeźby weneckiego artysty Marco Casagrande.
Do Bazyliki prowadzą długie schody, ozdobione przez cztery postaci przedstawiające świętych Stefana i Władysława oraz apostołów Piotra i Pawła. Front świątyni również ozdobiony jest statuami, będącymi alegorycznymi reprezentantami Wiary, Nadziei i Czułości.

Następnego dnia wybraliśmy się do Egerszalok. Miejscowość jest położona ok 5 km od Egeru. Niestety dojazd do basenu kompleksu nie jest wystarczająco oznakowany, więc poświęciliśmy kilkanaście minut na odnalezienie właściwej drogi. Przed laty znajdował się tam malutki basenik z wodą termalną i dużo suchej trawy dookoła. Nas zachęciło do odwiedzin wzgórze z kamienia wapiennego stworzone przez źródło cieplicowe wydobywające się z głębi ziemi i spływającą wodę, które z biegiem lat stało się znane jako wzgórze solne. Bogata w składniki mineralne lecznicza woda termalna o temperaturze 65-68 C◦, systematycznie buduje koronkowe białe formacje, które tworzą imponujący widok. Poza wapieniami nie było to miejsce atrakcyjne dla turystów. Jedyną atrakcją, i to tylko dla dorosłych raczej, była plaża nudystów znajdująca się nieopodal wapieni. Teraz znajduje się tam wspaniały kompleks basenów, hotel i spa. Miejsce, gdzie naprawdę można wypocząć i poczuć się szczęśliwym. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Można skorzystać z masaży i biczy wodnych, zjeżdżalni, sauny, kąpieli w winogronie, albo mleku i poczuć się jak Kleopatra. Jak na Węgierskie ceny, bilet wstępu jest dosyć drogi, ale warto skorzystać z kąpieli w tym uroczym miejscu. Serdecznie wszystkim polecam.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wegry”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość