Strona 1 z 5

Wietnam

: 24 paź 2010 14:35
autor: kanalarz
Wietnam nie kojarzy Wam się zapewne z turystyką. Mojemu pokoleniu (powiedzmy: grubo powyżej 50-tki) kraj ten kojarzy się z wojną; młodszym może z biedą, izolacją i szarzyzną tzw. “byłego systemu”. W tych niewesołych skojarzeniach jest – powiedziałbym – ¼ prawdy i ¾ fałszu. Miałem okazję spędzić w Wietnamie 3 tygodnie jako holenderski doradca przy projektowaniu zabezpieczeń miasta Ho-Chi-Minh’a (byłego Sajgonu) przed powodziami ze strony morza. Miasto to będę nazywał skrótowo HCMC (Ho-Chi-Minh-City), tak jak to robią gospodarze. Obok niego zwiedziłem również Hanoi, Zatokę Ha Long i część Delty Mekongu – wszystko to w ramach pracy i w intensywnym kontakcie z gospodarzami. Można więc powiedzieć, że dość dobrze poznałem tak kraj jak i ludzi.
Pierwsze wrażenie może rzeczywiście być dość szokujące – szczególnie dla kogoś, kto po raz pierwszy ląduje na Dalekim Wschodzie. Lotnisko w HCMC straszy jeszcze poamerykańskimi bunkrami wśród pasów startowych. Do centrum miasta wiedzie już wprawdzie autostrada, ale gdy człek po “zakotwiczeniu” w hotelu chce trochę rozejrzeć się w okolicy, od razu wpada w lawiny motorowerów wypełniające ulice (czasem i chodniki), gąszcz straganów, kuchenek oferujących różne przekąski i innych “geszefcików”. Niektóre z nich o powierzchni mniejszej niż 1 m2, wszystkie zaś ruchliwe, hałaśliwe, łatwe do zwinięcia i przeniesienia gdzie indziej. Trochę to przypomina byłe bazary na Stadionie X-lecia w Warszawie, tylko egzotyka twarzy, zachowań, potraw, innych oferowanych towarów i usług nie od razu nasuwa to porównanie.
Widać oczywiście, że ludziom tam nie przelewa się. Ale nie widać skrajnych przypadków ubóstwa czy społecznej degradacji, tak jak np. w Indiach, Tajlandii czy Indonezji. Nie ma prawie wcale żebractwa, żenującego eksponowania kalectwa itp. I to pomimo, iż nie brakuje w Wietnamie ludzi ciężko przez życie upośledzonych, by wspomnieć tylko dziesiątki (jeśli nie setki) tysięcy ofiar tzw. “agent orange” – trucizny rozsypywanej w czasie wojny przez amarykańskie samoloty by zniszczyć dżunglę, w której krył się Vietcong. Tacy ludzie po prostu znaleźli – skromną wprawdzie ale jednak – ochronę państwa.
Dalszy ciąg nastąpi…

Re: Wietnam

: 24 paź 2010 16:44
autor: kanalarz
I jeszcze parę zdjęć do poprzedniej wiadomości o Wietnamie...

Re: Wietnam

: 25 paź 2010 18:35
autor: backpacker
zdjęcie z morzem skuterków, robi duże wrażenie. Ja myślałem, że dużo tego to jeździ we Włoszech, ale teraz zmieniam zdanie :)

Wietnam - część druga

: 09 lis 2010 21:36
autor: kanalarz
Zgodnie z obietnicą oto ciąg dalszy o Wietnamie:
W kraju tym czuje się, że Europę nie tylko zostawiło się daleko za sobą ale i że Europa przy Azji to jakby łączka na skraju lasu. „Prawdziwe” życie toczy się w lesie. HCMC (były Sajgon) ma np. około 8 milionów mieszkańców, wszyscy wciąż w ruchu między małymi mieszkankami albo – dalej od centrum – domkami ze skrawkiem ziemi a jakimś sklepikiem, biurem, czy zakładem pracy. Higiena pozostawia dużo do życzenia: niektóre z miejskich rzek i kanałów to po prostu otwarte ścieki a karaluchami na ścianach w hotelach wypada się raczej zaprzyjaźnić. Nad ulicami biegną wzdłuż i w poprzek tysiące naprędce przeciągniętych kabli i przewodów, bez jakiegokolwiek planu i zapewne w połowie dawno już nieczynnych. Parę razy w roku, szczególnie w porze tajfunów, ulice miasta są zalewane. Nie ma przy tym specjalnej różnicy, czy jest to woda słodka (rzeki, deszcze), czy słona (od strony morza), gdyż pojęcia te są względne zważywszy bogactwo innych „składników”.
A jednak chaos ten jest pozorny... Fabryki bowiem produkują, funkcjonują sklepy, szkoły, transport, służba zdrowia. Działają nawet teatry i muzea – często o ideologicznym repertuarze (skąd my to znamy?...) ale nie tylko. Wojna z USA i zjednoczenie z Północą należą nadal do głównych wątków intelektualnego życia kraju. Oczywiście jest w tym trochę prania mózgów, ale jest też i sporo autentyzmu. Ten naród naprawdę dużo przecierpiał i potrwa jeszcze trochę zanim stanie się to historią. Porównując to z tym, co widzę w czasie wizyt w Polsce, mam nawet wrażenie, że Wietnamczycy łatwiej i mądrzej sobie radzą sobie z własną historią niż my...
Ale wróćmy do turystyki. Kraj ma – mimo wszysko – dużo do zaoferowania na tym polu. Nie będę pisał o nastawionych na zagranicznych turystów, wyizolowanych morskich kąpieliskach, bo tam nie byłem. Ale słyszałem o nich dużo dobrego. Do tej samej grupy zaliczyć też można Zatokę Ha Long, oddaloną o ok. 2 godziny jazdy mikrobusem od Hanoi. Już sama ta jazda jest przeżyciem. Po drodze mija się bowiem wioski, miasteczka, pola ryżowe, tu i ówdzie jeziorka z kwiatami lotosu. Tak jak w HCMC, tak i tam życie rozgrywa się za zewnątrz, tuż przy drodze. Po kupieniu sobie w Hanoi wycieczki do Ha Long (kosztuje, tak jak wszystko w Wietnamie, grosze), radzę więc koniecznie zdobyć w mikrobusie miejsce przy oknie. Sama Zatoka Ha Long, z pionowo z morza wyrastającymi masywami skalnymi, jest rzeczywiście niezwykłym – wręcz bajecznym – tworem przyrody. Aż się nie mieści dziś w głowie, że to właśnie tu, ukryty za strzelistymi skałami stał lotniskowiec Nimitz, z którego stratowały bombowce na Hajfong i Hanoi...
Samo Hanoi jast wprawdzie – jak twierdzą Wietnamczycy – stolicą kulturalną kraju, ale mi jednak bardziej przypadło do gustu HCMC. Mimo różnych niedogodności miasto ma jakiś wyjątkowy charakter i atmosferę. Koniecznie radzę – i to parę razy – „zanurzyć się” w wielkim sajgońskim rynku w centrum miasta. Uwaga: Większość kramów i stoisk jest tam prywatna i można a nawet należy targować się o cenę. Odbywa się to zwykle na kalkulatorku. Na cenę, którą pokaże na nim sprzedawca, należy pokręcić głową, wziąć mu ten kalkulator i wystukać np. ćwierć tej ceny. Po paru przejściach kalkulatorka z rąk do rąk (tu trzeba mieć cierpliwość i wciąż się uśmiechać) staje zwykle na połowie ceny... Z innych obiektów radzę mimo wszystko zwiedzić „War Remnants Museum” poświęcone wojnie z USA. Owszem, przy niektórych eksponatach i zdjęciach trzeba mieć mocny żołądek, ale zobaczyć je należy.
Na pewno warto w jednym z małych biur podróży na Phmm Ngu Lao (np. TNK Travel) zafundować sobie całodniową (dłuższa wersja z noclegiem) wycieczkę w Deltę Mekongu. To pozwala przyjrzeć się Wietnamowi pól ryżowych, targów na wodzie, rybaków, egzotycznych owoców i zwierząt. Po powrocie z takiej wycieczki człowiek zaczyna rozumieć, że w tym biednym kraju żyją jednak szczęśliwi ludzie...

C.d. Wietnam - część druga

: 09 lis 2010 21:52
autor: kanalarz
I jeszcze parę zdjęć.

Re: Wietnam

: 23 lis 2010 19:15
autor: kasia
Nigdy nie myslalam o odwiedzeniu tego kraju, chyba faktycznie dlatego ze jak slyszy sie Wietnam,to pierwsze co przychodzi na mysl to wojna :roll:

Re: Wietnam

: 24 lis 2010 17:37
autor: backpacker
Do Wietnamu leciałeś z Polski, czy współpracując z holendrami, wylatywałeś właśnie z Holandii?

Nie tak dawno PLL LOT wprowadził połączenia do Wietnamu, do Hanoi - miał ktoś okazję wypróbować to połączenie (z Warszawy) - ciekaw jestem wrażeń i opinii.

Re: Wietnam

: 27 lis 2010 12:25
autor: kanalarz
Do Wietnamu leciałem z Holandii, gdzie od prawie 30 lat mieszkam. Ale i z Amsterdamu nie ma bezpośrednich połączeń, choć tutejszy port lotniczy Schiphol należy do największych w Europie. Do HCMC (Sajgonu) leciałem przez Singapur, zaś z powrotem przez Hong Kong, w którm sobie przy okazji spędziłem cały dzień. Wizę dostaje się tam bardzo łatwo i bezpłatnie na miejscu. Ale o tym może innym razem w dziale „Chiny”.
Kasi nie dziwię się, że Wietnam kojarzy jej się z wojną. Mi też – zarówno przed tą podróżą jak i po niej. Ale różnica jest: Przed podróżą kojarzył się ponuro; po niej nadal emocjonalnie ale już z nutą optymistyczną. Wietnamczycy – inaczej niż my – dość pragmatycznie odnoszą się do tej wojny i całej zresztą własnej historii. Nie mają kompleksu ofiar, pretensji do całego świata itp., lecz są bardzo uprzejmi dla cudzoziemców, patrzą na świat realistycznie i – co równie ważne – patrzą w przyszłość. Na sajgońskim rynku (który tu jeszcze raz polecam) można np. dostać setki modeli koszulek z różnymi wesołymi akcentami i napisem „Good morning Vietnam!” lub „Good morning Saigon!”. Jak wiadomo słowami tymi rozpoczynały się audycje dla Amerykańskich żołnierzy z przebojami lat 60-tych. W sajgońskim muzeum wojny stoją gabloty z setkami zapalniczek znalezionych przez Vietcong przy poległych Amerykanach (zdjęcie poniżej). Można je sobie kupić: średnia cena $ 8,- za sztukę. To może makabryczny przykład, ale świadczy też o witalności tego narodu, łatwości z jaką goi on rany wojny. I to pomimo, że jej ślady długo jeszcze będą widoczne.

Re: Wietnam

: 06 mar 2011 14:47
autor: Arek1
Witam, mam parę pytań odnośnie Wietnamu w związku z wyjazdem. Będę wdzięczny za pomoc.

1. Jak wygląda sprawa komarów i malarii? Jak się najlepiej zabezpieczyć? Produkty kupować na miejscu? Jakich miejsc unikać? Czy pod koniec marca w Wietnamie już komary występują?
2. Jak wygląda na miejscu służba medyczna? Gdzie się zgłaszać? Czy ubezpieczenie trzeba wykupić w Polsce, jeśli tak to gdzie?
3. Czy na okres marca macie rady dla alergików? Czy występują tam pylenia itp.
4. Co jeść, żeby niczym się nie zarazić. Podajcie jakieś okrojone menu, na przetrwanie ;) Lekarz doradza gotować wodę 20 minut...
5. Można w Wietnamie korzystać z internetu, telefonu?
6. Dawno temu widziałem święto lub festiwal, podczas którego puszczało się świetlne lampiony do nieba. Czy w marcu można zobaczyć coś takiego w Wietnamie?
7. Jakim językiem się porozumiewać? Polecacie jakąś dobrą pozycję, słownik wietnamski?
8. Co ciekawego kupić, żeby było niezapomnianą pamiątką z tej podróży!?
9. Jak się ubrać na tą porę roku. Jakie buty? Czy nie ma potrzeby zabierania wielu ubrań bo można kupić wszystko na miejscu. Słyszałem, że można w tym rejonie świata kupić tanie garnitury na miarę? Prawda to?

Wszelkie spostrzeżenia i inne porady przyjmę z niskim pokłonem.

Re: Wietnam

: 12 mar 2011 01:10
autor: kanalarz
Odpowiedzi na te pytania od Lilou i parę moich znajdziesz pod "Wyjazd do Wietnamu - PYTANIA".