Nieprzeczytane posty

Trip po USA - ile czasu potrzeba?

1
Witam! :)
Planujemy w kilka osób wybrać się w samochodową podróż po USA. Nasza trasa przedstawia się następująco:
- lądowanie w Nowym Jorku, stamtąd od razu do wodospadu Niagara,
- przez Chicago w stronę Yellowstone,
- San Francisco,
- Los Angeles,
- Dolina Śmierci,
- Las Vegas,
- Wielki Kanion,
- wskakujemy na Route 66, jedziemy w okolice Amarillo,
- stamtąd skręcamy w stronę Nowego Orleanu,
- na Florydę już pewnie nie starczy czasu, ale zobaczymy,
- Waszyngton,
- kilka dni w Nowym Jorku i do domu.

Moje pytanie brzmi następująco - czy miesiąc wystarczy? Opisałam tylko główne punkty programu, ale oczywiście nie ograniczymy się tylko do tych atrakcji. Lubimy zbaczać ze szlaku, zatrzymywać się w ładnych miejscach na dłużej i nigdy nie pędzimy na złamanie karku. Tym bardziej martwimy się, czy miesiąc wystarczy na objechanie tak wielkiego kraju dookoła. Byłabym baaardzo wdzięczna za pomoc. :)
Będę wdzięczna również za propozycje, co ciekawego można zobaczyć po drodze. :D
Pozdrawiam wszystkich podróżników! ^^

Re: Trip po USA - ile czasu potrzeba?

2
Witam.
Miesiąc czasu to z jednej strony duzo czas, a z drugiej mało. Wszystko zależy ile godzin/dni będziecie przeznaczać na 1 miasto/zabytek/dzielnicę ile czasu będzie Wam zajmowal dojazd, czas na posilek, wypoczynek. Zróbcie porządny plan podrózy, wyznaczcie cele, trasę i dajcie znać, wspólnie łatwiej oganąć to wszystko.

Re: Trip po USA - ile czasu potrzeba?

4
Żeby zwiedzić każdo miasto które wymieniłeś będziecie musieli poświęcić przynajmniej do 4 dni. No chyba, że chcecie wszystko robić szybko i niedokładnie. Wiadomo, że USA jest olbrzymie i podróż z jednego miejsca do drugiego nie zajmuje godziny tylko więcej. Dolicz do tego czas na posiłek, odpoczynek, kąpiel. Jak dla mnie to miesiąc by nie wystarczył. W ciągu tego miesiąca zwiedziła bym połowę tego, co wypisaleś.

Re: Trip po USA - ile czasu potrzeba?

8
Dzięki wszystkim za odpowiedzi. ^^ Plany się rozwijają i wycieczka jednak przeciągnie się do 5-6 tygodni. Stwierdziliśmy, że miesiąc to mało. Całe szczęście możemy sobie na to pozwolić pod względem wolnego czasu. :o Powoli zaczynamy wszystko ogarniać, kiedy się bardziej zorganizujemy, to opiszę tutaj dokładniej nasze plany, a po powrocie - wrażenia. :D Może ktoś kiedyś skorzysta przy planowaniu własnego wyjazdu, a co. :D

Re: Trip po USA - ile czasu potrzeba?

10
Kilka słów na temat naszej wycieczki, mimo że już trochę czasu minęło. ^^'

Ostatecznie w dużym skrócie wyglądało to tak:
- lądowanie w Nowym Jorku
- jeden dzień poświęcony na sprawy organizacyjne
- wyjazd w stronę Niagary
- na zachód, mijamy Chicago, dojeżdżamy do Badlands i Mount Rushmore
- Yellowstone
- na południe w stronę parków w Utah
- Las Vegas
- parki w Kalifornii (Dolina Śmierci, Sekwoje, Yosemite)
- San Francisco
- Big Surem do Los Angeles
- Route 66 na wschód
- po drodze zbaczamy z 66 do Wielkiego Kanionu
- Nowy Meksyk
- Texas
- Nowy Orlean
- Memphis
- Nashville
- i na wschód: Waszyngton, Filadelfia, Nowy Jork

Podróż się udała, trwała 6 tygodni, ale mieliśmy tak napięty plan, że ceniliśmy każą chwilę. Na wymyśloną przez nas trasę 6 tygodni to absolutne minimum, jeżeli chce się sporo pozwiedzać i uniknąć dzikiego pędu. Po drodze cały czas modyfikowaliśmy trasę i znajdowaliśmy nowe, ciekawe miejsca (np. pierwotnie nie przewidywaliśmy wizyty w Kanionie Antylopy, a tak się szczęśliwie złożyło, że akurat przejeżdżaliśmy niedaleko).

Cała podróż nie była bardzo męcząca pod względem fizycznym (może poza pobudkami wcześnie rano ;) ), ale pod koniec czuliśmy się wyczerpani codziennym pakowaniem i rozpakowywaniem całego kramu. Praktycznie każdego dnia spaliśmy gdzie indziej. W Stanach nie ma problemu z noclegiem, przy drodze jest mnóstwo moteli, można znaleźć bardzo tanie, ale też i drogie, o wysokim standardzie. Warto jest rezerwować pokój wcześniej, nie raz dzięki temu płaciliśmy mniej. Można w tym celu kupić pakiet internetowy i mały routerek do samochodu, albo łapać sieć w McDonaldach po drodze. ;)

Całość wyniosła nas w sumie około 60 tys. zł (na 4 osoby), w tym samolot (najdroższa zabawa ze wszystkiego, zwłaszcza, że za szukanie biletów zabraliśmy się bardzo późno), wynajęcie samochodu, noclegi, jedzonko, bilety, rozrywki. Na nocleg przeznaczyliśmy do 100 dolarów za noc za pokój (zawsze spaliśmy w czwórkę w jednym pokoju, prawie wszystkie motele mają szerokie łóżka, na których mieszczą się po dwie osoby), ale bez problemów znajdowaliśmy dużo tańsze. Drożej jest tylko w dużych miastach. Nie należy bać się podanej przeze mnie kwoty - kiedy w trakcie wycieczki zorientowaliśmy się, że bardzo mało wydajemy, zaczęliśmy sobie folgować, dlatego nasze wydatki tak się rozrosły. Można zmieścić się w dużo mniejszej sumie, np. jeśli znajdzie się dobre bilety lotnicze albo śpi w tańszych motelach. :) Jest wiele okazji, kiedy można sporo zaoszczędzić, wszystko zależy od organizacji i potrzeb. Jeśli przeskoczy się barierę transportu, to potem można sobie już nieźle radzić. Oczywiście oszczędności oszczędnościami, ale warto wykosztować się na pewne atrakcje, chociażby przebogate muzea w Nowym Jorku. Warto mieć na uwadze, że darmowe muzea są w Waszyngtonie. W Teksasie poszliśmy na rodeo, a w Nowym Jorku na musical na Broadwayu, najdroższe bilety w naszym życiu, ale było warto! (Na Times Square można za pół ceny kupić bilety na Broadway na dany dzień, ale trzeba postać z pół godziny w kolejce, która na pierwszy rzut oka wygląda dość przerażająco. ;) ) Bardzo cenne są też dla nas niektóre pamiątki, chociażby kowbojskie kapelusze – do bólu typowe, ale autentyczne – czy naszyjniki robione przez Indian. Dla mojego brata na pewno najlepszym zakupem były świetne buty kowbojki z Teksasu. ^^

Dobrze zrobiliśmy kupując na samym początku palnik i butle z gazem oraz lodówkę samochodową (bardzo dobry zakup, pod koniec wycieczki wpakowaliśmy do lodówki ciężkie rzeczy typu książki i wysłaliśmy pocztą do Polski, uniknęliśmy w ten sposób nadbagażu w samolocie ;) ). Mogliśmy dzięki temu sami gotować sobie obiadki i mieliśmy dostęp do jedzonka w samochodzie (a nie raz spędzaliśmy w aucie cały dzień). Zakupy robiliśmy w Wallmartach, to takie tanie supermarkety. Zaoszczędziliśmy też na stołowaniu się w knajpach - ucierpiałyby na tym nie tylko nasze portfele, ale też żołądki i wątroby, bo jedzenie w Stanach mają fatalne. :/ Ale nie ma też się co umartwiać, trzeba w końcu zasmakować lokalnej kuchni, jaka by ona nie była. ;) Trzeba oczywiście spróbować typowego burgera, jedzenia meksykańskiego w amerykańskim wydaniu, a w Teksasie warto jest zajść do lokalnego steakhouse'u i zamówić sobie porządnego stejka.

Naszym celem było objechanie Stanów dookoła i zobaczenie jak największej ilości miejsc, a i tak mam teraz potrzebę powrócenia tam i odwiedzenia niektórych miejsc ponownie (np. Yosemite <3 ) albo zwiedzenie tych, których nie widzieliśmy wcale lub tylko przelotem (np. GPS poprowadził nas kiedyś krętą trasą przez góry, przez co straciliśmy mnóstwo czasu, ale mieliśmy okazję przejechać przez park narodowy Zion, który niesłusznie zlekceważyliśmy w naszych planach, a jest to tak świetne miejsce, że wszyscy po drodze wybałuszaliśmy oczy na piękne widoki :D ). Generalnie dobrym patentem - jeśli już jesteśmy przy temacie parków narodowych - jest kupienie zbiorowego biletu na wszystkie parki w całym kraju, sporo się na tym oszczędza, a ponadto często można wjeżdżać do parków bez kolejki. Jeśli wcześniej kupi się bilet do jednego parku, to potem przy kupowaniu "zbiorówki" można odliczyć cenę pojedynczego biletu.

Nie mam za bardzo pojęcia o wyglądzie transportu publicznego w Stanach (pomijając metro), ponieważ wszędzie jeździliśmy samochodem. Nawet parki narodowe zwiedza się samochodem - objeżdża się najważniejsze punkty, jeżeli ma się mało czasu. Ale warto jest też zatrzymać się na dłużej, połazić z plecakiem i pozwiedzać dokładniej, bo niektóre parki są naprawdę piękne. Latem jednak wiele jest pustoszonych przez pożary.

Jeśli ktoś chce się przemieszczać samochodem, to powinien być dobrym kierowcą. O ile na autostradach nie ma większych problemów, to w miastach na plątaninie dróg można się pogubić, często też bywa niebezpiecznie, zwłaszcza kiedy sześć pasów w jedną stronę jest zapakowanych samochodami po brzegi. GPS jest, co tu dużo mówić, niezbędny, warto zaopatrzyć się w więcej niż jeden zestaw, bo niektóre kupione w Polsce nie działają w Stanach (my np. mieliśmy 3 GPS-y, z czego jeden się zepsuł, drugi nie łapał fal, więc zostaliśmy z GPS-em na tablecie, iGo, bardzo dobrze się sprawował). Koniecznie trzeba taż mieć przy sobie poglądową mapę całych Stanów i inne, bardziej szczegółowe mapy.

Przy wynajmowaniu samochodu trzeba zadeklarować, kto będzie prowadzić, a za każdego dodatkowego kierowcę jest opłata. Nie trzeba mieć międzynarodowego prawa jazdy (choć podobno pomaga przy konfrontacji z policją, czego całe szczęście nie mieliśmy okazji doświadczyć), wystarczy prawko napisane alfabetem łacińskim. Amerykanie bardzo przestrzegają ograniczeń prędkości, często na drogach widuje się policję, jeżdżą też tzw. tajniacy. Ograniczenia są, według nas, dość nieprzyzwoite, np. 65 mil na godzinę na super prostej, gładkiej, pustej autostradzie na środku bezludzia. Ale po pewnym czasie nauczyliśmy się naśladować w jeździe Amerykanów, bo jak wiadomo, mieszkając tam na pewno wiedzą, na co można sobie pozwolić. ;) Drogi są bardzo dobrze utrzymane, wszędzie można dojechać autostradą (choć warto od czasu do czasu zjechać na mniejsze drogi, co często robiliśmy), lecz też odległości są przeogromne i z powodu ograniczeń prędkości wcale nie przemierza się ich szybko. Można za to powiedzieć, że przemierza się je stabilnie. ;) Jazdę po Stanach można streścić tak - na wschodzie jest ślicznie, lasy, pola, generalnie bardzo ładnie, potem wjeżdża się na prerię i pustkowia, dookoła jedno wielki nic i trawa, trawa, trawa, a potem, bardziej na zachodzie, gdy wjedzie się w góry, to przez 3 tygodnie nie można z tych gór wyjechać. ;) Oraz od czasu do czasu wielki bum i miejska plątanina. Przewidywaliśmy przemierzyć 10 tysięcy kilometrów, jednak zrobiliśmy 15 tysięcy. ;) Na szczęście paliwo jest niedrogie, choć ceny różnią się w poszczególnych stanach.

Rozgadałam się o sprawach organizacyjnych, bo na temat zwiedzania nie wiem za bardzo, co powiedzieć - po prostu za dużo wrażeń. ^^ O takim wielkim kraju można opowiadać bez końca. Przez sześć tygodni zdążyłam sobie wyrobić poglądową opinię na temat wad i zalet Ameryki i Amerykanów, ale według mnie bilans ten wychodzi na plus. :) Na pewno wiem, że chciałabym tam jeszcze pojechać, bo dopiero teraz zdaję sobie sprawę, jak dużo jest tam do zobaczenia. Gdyby ktoś miał jakieś pytania, to postaram się odpowiedzieć najlepiej jak umiem. :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ogólnie o podróżach”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 63 gości