Nieprzeczytane posty

Sharm El Sheikh

1
Do Sharm El Sheikh trafiłem trochę wbrew własnej woli. Moja międzynarodowa konferencja zawodowa miała odbyć się w Kairze, ale ze względu na niepewną sytuację w tym mieście organizatorzy przełożyli ją w ostatniej chwili właśnie do Sharm El Sheikh. Gdybym z gory wiedział, to może wacale nie zgłaszałbym udziału, bo bardzo chciałem spróbować atmosfery Kairu. A tak wylądowałem w największym egipskim kurorcie wakacyjnym…

Mam nadzieję, że dla dużej części bywaczy forum nie będzie to złe, gdyż Sharm El Sheikh jest celem szerokich rzesz polskich urlopowiczów. Świadczą o tym chociażby napisy po polsku na straganach starego rynku oraz liczne szyldy “Wycieczki”. Niektórzy sprzedawcy i przewodnicy mówią nawet (a w każdym razie próbują mówić) po polsku, gdy usłyszą, że człek z Polski pochodzi. Egipcjanie to w ogóle bardzo sympatyczni ludzie, otwarci na kontakt z przybyszem, uczynni, uprzejmi. Oczywiście przede wszystkim gdy w grę wchodzi handel i gdy można przybyszowi coś sprzedać, ale nie tylko. Uprzejmości i pewnej lekkości, humoru, nonszalancji moglibyśmy się czasem od nich uczyć. W jednym z przewodników, które przeglądałem przed wyjazdem, przeczytałem że cenią sobie np. odpowiedzi typu “Thank you, I don’t smoke” na pytanie “Do you want a camel?”. Jeśli więc coś Wam mogę doradzić w kontaktach z Egipcjanami, to jest to uśmiech, humor i przede wszystkim cierpliwość – nawet gdy razi nas już ich natarczywość.

Ale wróćmy do Sharm El Sheikh. Miasto (jeżeli ten kocioł wakacyjnych przyjemności można w ogóle nazwać miastem) leży na południowym cyplu Synaju i ma bardzo dobre połączenia lotnicze z Kairem (45 min. lotu) a dla tzw. “masowych” wczasowiczów zapewne i czarterowe bezpośrednio z Warszawą czy Krakowem przez tour operators. Podróż przebiega na ogół bez problemów, wizę kupuje się za $ 15 na lotnisku, Egipcjanie do niczego się nie przyczepiają. Na przykład mój bagaż podręczny był wprawdzie w obie strony aż cztery razy prześwietlany, ale butelki z wodą mineralną nie kazano mi z niego wyjąć. Lotnisko (“international”, a jakże) leży na północno-wschodnich krańcach kurortu. Wybrzeże Morza Czerwonego na zachód i południe od lotniska to jeden łańcuch hoteli i luksusowych kompleksów wczasowych, tzw. resortów – zwykle ogrodzonych i strzeżonych, tak że trzeba się legitymować wjeżdżając lub wchodząc na ich teren. Stare miasto (Old City: zaledwie parę ulic na krzyż o autentycznym arabskim charakterze) i dzielnice mieszkalne (nawet o dość wysokim standardize) znajdują się na południowo-zachodnim krańcu miasta.

Na miejsce naszej konferencji organizatorzy wybrali komplex Hyatt Regency na pd.-wschód od Naama Bay – turystycznie najbardziej chyba kipiącej życiem części Sharm El Sheikh. W Naama Bay jest mnóstwo restauracji, sklepików, biur podróży, ośrodków sportu i rozrywki – wszystko nastawione na międzynarodowego turystę, a więc z niewieloma tylko i to bardzo skomercjalizowanymi arabskimi akcentami. Jeśli więc chcecie zobaczyć trochę prawdziwego Egiptu, to trzeba przejechać się (pieszo tu raczej się nie chodzi ze względu na odległości i upały) niestety do Old City… Ale i taki międzynarodowy kocioł może mieć swoje uroki, więc wielu z Was na pewno dobrze się poczuje w Naama Bay. Tym bardziej, że i tu spotyka się sklepiki, restauracje itp. z napisami po polsku. Widać, że “nasi tu byli” i nadal bywają. Podobnie zresztą jak Rosjanie, których też tu często słychać. Cóż, możemy się z nimi kochać lub nie, ale faktem jest, że to oni wraz z Niemcami i częściowo nami ratują obecnie trochę europejską koniunkturę przed kryzysem.

O kompleksie Hyatt Regency nie będę dużo pisał, bo chyba niewielu z Was tam się wybierze. Jest on drogi, ceny za dzień są powyżej $ 100. Nam organizatorzy załatwili grupową zniżkę. Kompleks składa się z luksusowo wykończonych apartamentów na zboczach wzgórza, połączonych podcieniami, alejkami palm z licznymi basenami, wodospadami, ogrodami z kwieciem o odurzających zapachach i pięknymi widokami na morze, tak w dzień jak i w nocy. Hyatt ma też własne centrum handlowe, własne plaże, autobusiki, restauracje z pokazami tańców brzucha itp. Krótko mówiąc oaza komfortu i rozpusty, często zresztą wykorzystywana na różne narodowe i międzynarodowe spotkania wysokiej rangi. Np. tuż po nas mieli tam swoją konferencję delegaci tzw. krajów niezaangażowanych. Nawet nie przypuszczałem, że ruch ten jeszcze istnieje. Zaroiło się więc od eleganckich kolorowych strojów narodowych, szejków w białych kaftanach, pań w biżuterii i dostojnych sukniach, umundurowanej służby itp. Wielki świat.

Old City to w Sharm El Sheikh jak gdyby okienko z tego międzynarodowego kotła rozrywki na prawdziwy Egipt. Nie więcej niż okienko – i to nawet takie, przez które trzeba selektywnie patrzeć, by ten Egipt dojrzeć. O samym rynku już wspomniałem. Jeśli ktoś ma ochotę kupić sobie wodną fajkę, portfel ze skóry grzechotnika, drewniane popiersie Nefertete lub papirus z malunkiem piramid, to proszę bardzo. Ja akurat nie miałem. Ciekawe są zapewne różne zioła, przyprawy, nasiona, pumeksy i inne tajemnicze minerały wystawiane w drewnianych wiaderkach, ale ja akurat nie znam się na ich mocach. Największą atrakcją były więc dla mnie rozmowy ze sprzedawcami, patrzenie na Egipcjan przy wodnych fajkach na tarasach knajp, wystawa ich mebli pod gołym niebem (tam prawie nigdy nie pada), no i oczywiście wielbłądy a właściwie dromadery. Za niewielką opłatą – naturalnie po targu – można się tam takim wielbłądem kawałek przejechać.

Jest to przejażdżka przyjemna i wygodna. Jedynym momentem, gdy wypada uważać, jest wstawanie i siadanie zwierzęcia. Wielbłąd ma bowiem nogi ok. 2 x dłuższe od Szarapowej, więc wejść na niego i zsiąść z niego można tylko, gdy zwierze siedzi. Wstając podnosi on najpierw zad, zaś siadając klęka najpierw na przednich nogach. Na górze robi się więc wtedy trochę stromo i trzeba mocno się trzymać, by nie sturlać się na ziemię. Za to sama jazda przysparza rzeczywiście podobnego wrażenia jak rejs statkiem (stąd chyba określenie “okręt pustyni”): jest łagodna, bez szarpań ani przechyłów, daje wspaniały, wysoki punkt widzenia. Polecam więc wszystkim, by jej choć raz spróbować.

Kąpieli w Morzu Czerwonym polecać raczej nie muszę, bo to chyba największa atrakcja Sharm El Sheikh. Ja zaliczyłem ją tylko raz i to już późno bo prawie przy świetle księżyca, z uwagi na wypełniony program konferencji. Woda w morzu jest bardzo czysta, dno nawet wieczorem dokładnie widać. Piasek jest czerwony (choć nazwa morza podobno nie stąd się wzięła) ale jest go niewiele i już gdzieś 20 m od brzegu zaczyna się rafa koralowa. Wypada więc ostrożnie stawiać tam stopy, by nie wyjść z paroma siniakami. Do atrakcji należą oczywiście różne formy nurkowania, ale na skorzysanie z nich nie miałem już czasu.

To tyle. Na koniec uwaga, że do Sharm El Sheikh chyba warto wybrać się akurat teraz. Niepewność sytuacji politycznej w Egipcie odstraszyła bowiem wielu turystów, wszędzie jest się więc mile widzianym, nie ma kolejek, na plażach jest dużo miejsca, ceny niewysokie. Z niepokoi w Kairze ta turystyczna mekka nie odczuwa absolutnie nic, więc nie ma potrzeby obawiać się niespodzianek… Teraz zapraszam do obejrzenia zdjęć.
Ostatnio zmieniony 19 maja 2012 14:58 przez kanalarz, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie powiedziałem, że przybyłem was ocalić. Przybyłem ocalić Ziemię. (Klaatu w filmie "Dzień w którym Ziemia zatrzymała się")
Załączniki
Na rynku (właściwie placu targowym) Old City. Niestety więcej sprzedawców niż klientów ze względu na niepokoje w Egipcie.
Na rynku (właściwie placu targowym) Old City. Niestety więcej sprzedawców niż klientów ze względu na niepokoje w Egipcie.
"Sklep" meblowy w starej części Sharm El Sheikh.
"Sklep" meblowy w starej części Sharm El Sheikh.
Ten facet na wielbłądzie zarabia na życie obwożąc nim turystów po uliczkach Old City.
Ten facet na wielbłądzie zarabia na życie obwożąc nim turystów po uliczkach Old City.
Wielbłąd (a właściwie dromader), z którego zsiadł właśnie jego egipski właściciel.
Wielbłąd (a właściwie dromader), z którego zsiadł właśnie jego egipski właściciel.
Uliczka w starej części miasta z biurem oferującym usługi dla Polaków. Widać, że nas tu się ceni - bardziej niż w Holandii, w której mieszkam.
Uliczka w starej części miasta z biurem oferującym usługi dla Polaków. Widać, że nas tu się ceni - bardziej niż w Holandii, w której mieszkam.
Budowa meczetu. Swoją drogą na pewno nie jest prosto wymurować ręcznie takie kopuły.
Budowa meczetu. Swoją drogą na pewno nie jest prosto wymurować ręcznie takie kopuły.
Fajki wodne - do wyboru do koloru.
Fajki wodne - do wyboru do koloru.
Sprzedawca fajek wodnych.
Sprzedawca fajek wodnych.
Sprzedawca ziół, przypraw i minerałów o leczniczych mocach w starej części miasta.
Sprzedawca ziół, przypraw i minerałów o leczniczych mocach w starej części miasta.
Zioła i przyprawy na jednym ze straganów w starej części miasta.
Zioła i przyprawy na jednym ze straganów w starej części miasta.
Tym razem nie turystyczna knajpka w starej części Sharm El Sheikh. Bywalcami są oczywiście wyłącznie mężczyźni. Ale przyznacie, że obrazek ma swoją atmosferkę...
Tym razem nie turystyczna knajpka w starej części Sharm El Sheikh. Bywalcami są oczywiście wyłącznie mężczyźni. Ale przyznacie, że obrazek ma swoją atmosferkę...
Typowa ulica w starej części Sharm El Sheikh. W tle budowa kolejnego wielkiego meczetu, finansowana zapewne przez jakiegoś szejka z Emiratów.
Typowa ulica w starej części Sharm El Sheikh. W tle budowa kolejnego wielkiego meczetu, finansowana zapewne przez jakiegoś szejka z Emiratów.
I czy to nie fotogeniczne zwierze? Wbrew tej amerykańskiej zagadce projektantów z mojej branży: Co to jest wielbłąd?... Wielbłąd to koń zaprojektowany przez kolektyw.
I czy to nie fotogeniczne zwierze? Wbrew tej amerykańskiej zagadce projektantów z mojej branży: Co to jest wielbłąd?... Wielbłąd to koń zaprojektowany przez kolektyw.
Taras restauracji w stylu egipskim przy głównej promenadzie w Naama Bay
Taras restauracji w stylu egipskim przy głównej promenadzie w Naama Bay
Liczne małe biura podróży najwyraźniej stawiają na klientów z Polski. To akurat zdjęcie z Naama Bay.
Liczne małe biura podróży najwyraźniej stawiają na klientów z Polski. To akurat zdjęcie z Naama Bay.

Re: Sharm El Sheikh

2
W drugiej części zdjęć zamieszczam obrazki z kompleksu Hyatt Regency. Są one dość sielankowe i mają niewiele wspólnego z kulturą egipską. Ale takie wyizolowane tereny różnych Hyattów, Marriottów, Hiltonów itp. też składają się na rzeczywistość tego kraju. W każdym razie na rzeczywistość Sharm El Sheikh…
Nie powiedziałem, że przybyłem was ocalić. Przybyłem ocalić Ziemię. (Klaatu w filmie "Dzień w którym Ziemia zatrzymała się")
Załączniki
Występy tancerzy na otwarcie naszej konferencji. Nie mogło się oczywiście obyć bez tańców brzucha.
Występy tancerzy na otwarcie naszej konferencji. Nie mogło się oczywiście obyć bez tańców brzucha.
Występy tancerzy na otwarcie naszej konferencji. Tańce brzucha chyba najlepsze na Bliskim Wschodzie.
Występy tancerzy na otwarcie naszej konferencji. Tańce brzucha chyba najlepsze na Bliskim Wschodzie.
Występy tancerzy na otwarcie naszej konferencji. Te starożytno-egipskie stroje i pozy nie należą oczywiście do oryginalnego folkloru.
Występy tancerzy na otwarcie naszej konferencji. Te starożytno-egipskie stroje i pozy nie należą oczywiście do oryginalnego folkloru.
Występy tancerzy dla "okraszenia" naszej konferencji.
Występy tancerzy dla "okraszenia" naszej konferencji.
Występy tancerzy dla "okraszenia" naszej konferencji.
Występy tancerzy dla "okraszenia" naszej konferencji.
Widok na Morze Czarwone z tarasu w pobliżu mojego apartamentu
Widok na Morze Czarwone z tarasu w pobliżu mojego apartamentu
Jeszcze jeden obrazek z kompleksu Hyatt Regency. Apartamenty schodzą tarasowo ku morzu.
Jeszcze jeden obrazek z kompleksu Hyatt Regency. Apartamenty schodzą tarasowo ku morzu.
Kompleks Hyatt Regency nocą z księżycem nad zatoką.
Kompleks Hyatt Regency nocą z księżycem nad zatoką.
Kompleks Hyatt Regency nocą. W oddali światła innych "resortów" wzdłuż wybrzeża.
Kompleks Hyatt Regency nocą. W oddali światła innych "resortów" wzdłuż wybrzeża.
Występ tancerza beduińskiego przy obiedzie w restauracji plażowej. On dosłownie przez 45 minut obracał się wokół własnej osi pokazując przy tym różne sztuczki.
Występ tancerza beduińskiego przy obiedzie w restauracji plażowej. On dosłownie przez 45 minut obracał się wokół własnej osi pokazując przy tym różne sztuczki.
Jeszcze jedno ujęcie z tym tancerzem beduińskim.
Jeszcze jedno ujęcie z tym tancerzem beduińskim.
Występ tancerza beduińskiego. Obracając się bez ustanku facet wciągał do tego jeszcze jedną ze spódnic na głowę.
Występ tancerza beduińskiego. Obracając się bez ustanku facet wciągał do tego jeszcze jedną ze spódnic na głowę.
Apartamenty kompleksu Hyatt Regency. Wszystkie z oknami z widokiem na morze.
Apartamenty kompleksu Hyatt Regency. Wszystkie z oknami z widokiem na morze.
Apartamenty kompleksu Hyatt Regency. Wszystkie z oknami z widokiem na morze.
Apartamenty kompleksu Hyatt Regency. Wszystkie z oknami z widokiem na morze.

Re: Sharm El Sheikh

5
Dziękuję za komplementy. Choć minęły mi lata, gdy się od w takich sytuacjach rumieniłem, to miło jest dowiedzieć się, że opis przypadł Wam do gustu. Chyba dobrze, że na tym naszym forum jest miejsce na wszystko: pytania, dyskusje, linki, krótkie rady i dłuższe opisy – trochę w stylu przewodnikowym. Ja najbardziej w tych ostatnich się udzielam.
Nie powiedziałem, że przybyłem was ocalić. Przybyłem ocalić Ziemię. (Klaatu w filmie "Dzień w którym Ziemia zatrzymała się")
ODPOWIEDZ

Wróć do „Egipt ogólnie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 57 gości

cron