Słysząc wakacyjna przygoda od razu przypomina mi się mój pobyt w Gruzji, gdzie przez przypadek wykupiłam nocleg w domu publicznym
Zmęczeni ciężarem plecaków i brakiem snu dotarliśmy wraz ze znajomym do stolicy - Tbilisi. Pech chciał, że dojechaliśmy do dzielnicy mało turystycznej, w której nie było zbytnio hosteli dla przyjezdnych (oczywiście myśleliśmy, że jesteśmy w samym centrum). Nikt nie był w stanie wskazać nam miejsca, w którym znajdziemy nocleg, aż w końcu gdzieś na uboczu znaleźliśmy TAO HOTEL. Panie na "recepcji" były bardzo zdziwione, że chcemy zostać na dwie noce ale ostatecznie po ustaleniu z "dużym panem" pozwolili nam zostać. Klucz w drzwiach z jednej strony, brak pościeli, w szafce prezerwatywy. Wszystko to zaczęło układać się w całość dopiero kolejnego dnia kiedy trochę się wyspaliśmy no i kiedy zobaczyliśmy wychodzące z pokoju obok skąpo ubrane panie...