Strona 1 z 2

Lanzatote

: 08 wrz 2011 17:12
autor: marasar
Wybieram się na 10 dni na początku listopada. Mam już zabukowany hotel koło Papagayo i auto. Ale wciąż niewiele wiem co można tam robić. Jest knajpka na kraterze wulkanu. I wycieczki na wielbłądzie za 6€.
Co jeszcze? Gdzie można dobrze zjeść? Jakie jeszcze są atrakcje turystyczne na wyspie? Jak spędzić ten czas nie nudząc się? Nie boje się ruchu więc mogę wypoczywać aktywnie. Czego się wystrzegać? Piszcie!!!

Re: Lanzatote

: 10 paź 2011 20:21
autor: deoand
Przede wszystkim pilnuj aby nie ukradli ci majtek bo Papagauo to plaża naturystów również a wszystko moze sie zdarzyć !
Ale jak już niczego ci nie ukradną to mając samochód warto pojechać do Parku Narodowego Timanfaya - jest to zbiorowisko wulkanów i przejeżdza się droga wśród wulkanów ale tylko autobusem - samochód trzeba zostawic .
Inne ciekawostki to oczywiscie stolica Arecife z jedynym hotelem 17 piętrowym -na szczycie restauracja z pieknymi widokami oraz Fundacja Cezara Manrigue z tahiche i rezydencja LabOmar w Nazarecie .
Wyspa ma ok 80 km długości i 20 km szerokości więc daleko nie jest . Mozna wybrać sie również na sąsiednia Fuertaventure płynąc promem własnie z okolic twego hotelu .

pzdr

Re: Lanzatote

: 17 lis 2011 12:07
autor: marasar
Własnie wróciłem więc kilka wrażeń na świeżo. To trzecia z wysp kanaryjskich które odwiedziłem. Jest tu moim zdaniem ciekawiej niz na Fuerteventurze, ale Teneryfa podobała mi sie bardziej. Wyspa ma charakter wulkaniczny, co jednak nie przeszkadzało w żadnym stopniu w cieszeniu się z upałów. Jeżeli chodzi o klimat, to zazwyczaj rano niebo było zachmurzone by przejść w prawie czysty błękit około godziny 10-11. Od 12 do 16 była skwara i słońce paliło niemiłosiernie aczkolwiek nie tak mocno jak latem. Więc temperatura raczej nie przekraczała 26-27 stopni. Po 16 robiło się znośniej i słońce zachodziło o 18:30. Po wyspie kręcą się setki kotów które są upasione i chętne żeby je głaskać. Ponieważ cały lokalny biznes to w większości knajpy lub hotele to raczej nie ma problemu z ich wyżywieniem. A propos knajp - bardzo się zdziwiliśmy brakiem kutrów rybackich. Gdy zamawialiśmy w knajpie lunch to w menu było mnóstwo ryb z grilla. Jednakże po dokładniejszej rozpytce kelnera okazało się że ryby w cenie ok 10 euro za porcję to wszystko mrożonki, nawet nie łowione w okolicy. Natomiast za lokalną rybę trzeba zapłacić co najmniej 17€. Rozbój w biały dzień!!! Ale przynajmniej wiemy już jak to wygląda. Ciekawostką było to że przed niektórymi knajpkami były wystawione papugi które kolorami i gwizdaniem skłaniały ludzi by się zatrzymali na chwilę. W ogóle jeżeli chodzi o jedzenie na mieście to muszę powiedzieć że kuchnia hotelowa przebijała wszystko na głowę. Więc po kilku dniach przekąszaliśmy coś tylko w ciągu dnia a na mega diner szliśmy do hotelu.
Jest jedna knajpka którą mogę polecić. Lokalizacja - Marina Rubicon a restauracja "włoska" il Commandantore. Ceny znośne (oprócz wina) i jedzenie całkiem, całkiem. Smaczne makarony i pizze. Bardzo mi posmakował starter "cośtam de mare" - krewetki i kalmary w pysznej chrupiacej panierce. Palce lizać!
Na lokalne specjały radzę się nie nastawiać jakoś specjalnie bo i kuchnia kanaryjsko/hiszpańska nie ma zbyt wiele do zaoferowania.
Hotel uważam mieliśmy super, bardzo czyste pokoje, fantastyczne jedzenie i okolica chyba jedna z ładniejszych na wyspie. Mieszkaliśmy w Iberostar Papagayo na Playa Blanca. Byliśmy w Arrecife i Puerto del Carmen - ogromna różnica. Bandy Anglików i Irysów - ale tych z nizin społecznych. Co to ani z wyglądu a i z językiem na bakier. Na playa Blanca jest trochę więcej innych nacji. Troche Holendrów, Belgów, Niemców. Oczywiście również Wyspiarzy ale takich troche lepiej się prezentujacych.
W Atlantyku fale przeogromne szczególnie od strony otwartego oceanu. Od strony Afryki było znośniej i tam chodziliśmy się kąpać. Co do plaż, to prawie na każdej można spotkać golasów. I niestety nie są to laski z pierwszych stron magazynów dla panów a raczej stare, pomarszczone, tłuste, obwisłe, nieapetyczne torby, które powodują gwałtowny spadek libido nawet u 16 letnich chłopców którzy przelecieli by wszystko co posiada jakikolwiek otwór. Niestety jeżeli była jakaś w miarę przyzwoita laska, to toples to max na co się zdobywała.
Kolejną ciekawostką wyspy jest sztuka dojenia turystów poprzez tworzenie bezsensownych muzeów. I tak mamy na tej mikrowysepce dziesiątki absurdalnych muzeów muzeum kaktusa, muzeum wina, muzeum wulkanu, muzeum agawy... Tak naprawdę to za dużo w tych muzeach nie ma, ale chodzi o to żeby zająć jakoś te rzesze turystów na wyspie. Jednak po wizycie na dwóch pozostałych wyspach nie było nic co by nas zaskoczyło lub zwaliło z nóg.
Bardzo podobał bnam sie za to dom Omara Sharifa. Gościu go wybudował a potem przegrał w karty. Dom jest położony na zboczu góry pełnej naturalnych jaskiń. Jaskinie są zaadaptowane na pokoje, loże i co kto tam jeszcze chce. Bardzo bajkowa sceneria ale prawdę mówiąc bardziej przypominało mi to ogromną imprezownię niż dom. Wszędzie pełno zakamarków, siedzisk, poduszek... Ja tam oczyma wyobraźni widziałem tabuny młodych panienek w bikini, muzykę, kokę rozsypaną na stole... rozmarzyłem sie...
Ogólnie wycieczka świetna. Fantastycznie było wyłączyć sie z kieratu dnia codziennego na te 9 dni i po prostu odpocząć. Polecam każdemu.

Re: Lanzatote

: 17 lis 2011 20:47
autor: admin
Bardzo ciekawie to wszystko opisałeś. Takie relacje aż chce się czytać. :) :) :)

Re: Lanzatote

: 18 lis 2011 21:37
autor: kasia
marasar To miałeś świetne wakacje, poza kilkoma drobnymi rzeczami ;)

Re: Lanzatote

: 18 lis 2011 23:23
autor: deoand
A jakimi drobnymi rzeczami ?

Willa nazywa sie LagoMar i tam rzeczywiście odbywaja sie koncerty -na pewno w czwartek ale piwo dośc drogie bodaj 3,5 Euro a w Costa Teguise tylko 1,5 Euro w Knajpie . Niedaleko Lagomaru jest dom Cesara Manrigue czyli goscia , którego działalnosc odcisnęła największe pietno na lanzarote . Teraz tam jest Fundacja Cesara Manrigue .obrazy dom podobny do LaGomaru
Ogólnie bardzo fajna wyspa i warto tam pojechać

Re: Lanzatote

: 18 lis 2011 23:34
autor: kasia
Miałam na myśli raczej nieciekawe widoki na plaży ;)

Re: Lanzatote

: 19 lis 2011 00:11
autor: deoand
A o tych Niemkach mam takie samo zdanie co prawda w Costa Teguise nie ganiały po plaży na golasa ale wystarczyło ich topless aby obrzydzić piekno wyspy , o które walczył Cesar Manrigue . Ale znowu nie przesadzajmy czasem wystarczyło odwrócić głowe i humor sie poprawiał od razu . Zreszta to akurat nie jest najważniejsza rzecza na lansarote a swoiste piekno tej wulkanicznej wyspy - Natomiast z tymi rybami to faktycznie dziwne troche w końcu w arecife czyli stolicy wyspy jest port i to duzy nawet taki że cumowały tam Cruissery takie olbrzymie statki wycieczkowe . .Ciekawe jest w Arecife jeden jedyny wysoki budynek na wyspie 17 piętrowy hotel Grand z którego roztacza sie panorama wyspy

Re: Lanzatote

: 23 lis 2011 00:38
autor: marasar
No właśnie - zdziwiłem się w tym LagOmarze gdyż chcieliśmy usiąśc i walnąć kawkę i coś słodkiego a kelner powiedział że niestety to jest restauracja i trzeba zamówić coś konkretnego a nie gównianą "kawkę" To mnie trochę zdziwiło ale zlałem to rannym moczem. Kawę mrożona serwowali za 6.50€ i to było jedyne do picia co chcieli sprzedać. Miałem już kieduś sytuację tego typu w Dublinie że nie mogłem wejść do restauracji na deser i kawę. Po rozmowie z kierownikiem dowiedziałem się że oni liczą że każdy gość zostawi minimum 50€ więc poniżej tej kwoty im się nie opłaca obsługiwać. No cóż minęły dwa lata i życie (a raczej kryzys) zweryfikował postrzeganie świata. Teraz zachęcają klientów obiadkami za 15€.
W każdym razie pies trącał golasów. Ogólnie wakacje udane. Nie ma co narzekać. Na słonku posiedziałem, w krótkim rękawku polatałem - a w domu deszcz i zimno. Więc trzeba się cieszyć!

Re: Lanzatote

: 16 gru 2011 16:03
autor: into_the_wild
ja byłam w tym roku na ferie zimowe na Lanzarote w Arrecife. mieszkaliśmy w hotelu Los Tulipanes, ale nie pamiętam na jakiej ulicy. Było nas razem 12 osób i było bardzo fajnie ;) wspominam bardzo dobrze. nie jedliśmy raczej w knajpach, tylko gotowaliśmy sobie sami (studencki wyjazd;) ale jedną knajpę mogę polecić, tylko nie pamiętam, jak się nazywa ani na jakiej ulicy była :D w każdym razie przy promenadzie kolo Sparu trzeba skręcić w prawo i później w lewo w taką wąską uliczkę i ta knajpa jest własnie tam. ma olbrzymie patio i wchodzi się do niej po schodkach a na patio jest mnóstwo plecionych foteli. bardzo fajne miejsce :) co do samej Lanzarote to uważam, że ten karnet na atrakcje jest mocno przereklamowany i nastepnym razem bym go nie wykupywala. mi najbardziej podobało się el Golfo, które można było zobaczyć za darmo i to miejsce, gdzie są porobione takie balkony w skale tuż nad wodą. a w karnecie to ewentualnie ta jaskinia z salą koncertową, ale np. laguna to po prostu na siłę robiona dla turystów.

kluby w Arrecife fajne, tylko wieczorem można nie ogarnąć co się dzieje, tylu tych naganiaczy się kręci i prowadzi do swojego klubu :D ogólnie polecam! na innych wyspach nie byłam, ale tam mi się podobało :) i w lutym nie było wcale tłoku a temperatura 22-23 stopnie, chodziłam w sukience .
a i jeszcze polecam dla surferów Playa de Fumara, naprawdę wspaniałe miejsce. ja pływałam tam na bodyboardzie, super się pływa, super warunki i o tej porze roku puściutko.