Jeden Australijczyk wybrał się do buszu, ale tam zbłądził. Mężczyzna ten przebywał około miesiąc czasu w buszu szukając drogi. Mimo upału i niedożywienia owy 40-latek szczęśliwie przeżył w buszu, żywiąc się motylami, małżami i owocami spotkanymi po drodze w buszu. W tym czasie mężczyzna ten schudł aż 15 kilogramów.
Do szpitala trafił niedożywiony i odwodniony.


.

Tylko się zastanawiam gdzie on w buszu małże znalazł.

Pewnie kupił od Aborygenów..
A misiom koala podpijał soczek eukaliptusowy i ciągle był na cyku..
I dlatego też przeżył..

a ostatnio znaleziono tez takiego pana, ktory wyplynal lodka na polow gdzies chyba w ameryce centralnej...pobladzil i przez rok mieszkal na jakiejs bezludnej wyspie...

sukulent pisze:Tylko się zastanawiam gdzie on w buszu małże znalazł.

Może znalazł jakieś jeziorko .

Prawdziwy survival a tak poważnie to jakby nie patrzeć to niesamowita przygoda - fakt, że niebezpieczna, ale jednak

Magda93 pisze:

sukulent pisze:Tylko się zastanawiam gdzie on w buszu małże znalazł.

Może znalazł jakieś jeziorko .

Jeziorko w buszu? Niespotykana rzecz. A jeśli już to są to niewielkie oczka wodne, które powstają po rzadko spotykanych opadach deszczu i są one całkowicie pozbawione wszelakich form życia.

Chciałbym jechać do Afryki