Czy w dzisiejszych czasach można znaleźć pracę lekką, ławą no i przyjemną?
Ależ tak, to żaden problem!
Otóż aż ponad 40 tysięcy osób zgłosiło się do australijskiej agencji rządowej ds. turystyki, która właśnie zainteresowała aż tak wiele osób. Przyjęto zgłoszenia od kandydatów z prawie 200 państw świata!
A co to za praca?
Otóż proponowane jest do obsady tylko sześć stanowisk pracy, a więc poszukiwacza przygód, fotografa, strażnika w parku narodowym, opiekuna dzikiej przyrody i degustatora i etatowego imprezowicza.
Obowiązki to nic innego jak opieka nad zwierzętami, robienie zdjęć, odwiedzanie restauracji i degustacja przeróżnych potraw i win.
W ramach konkursu na ten rodzaj pracy do Australii pojedzie tylko 18 osób na rozmowy kwalifikacyjne, natomiast zostanie wybrana tylko szóstka osób. Każda z tych osób podpisze półroczny kontrakt na 100 tys. dolarów australijskich, czyli tak około po 55 tys. zł miesięcznie.
Termin zgłoszenia chętnych już minął, a ogłoszenie zwycięzców już 21 czerwca br.



Wszyscy w pierwszym etapie rekrutacji musieli przygotować 30-sekundowy film o sobie, by wyjaśnić, dlaczego właśnie oni nadają się na proponowane stanowiska.

Poprzednią nie mniej atrakcyjną ofertę złożyły władze północno-wschodniego australijskiego stanu Queensland w 2009 r. Wówczas szukano osoby na stanowisko "opiekuna wyspy" na Wielkiej Rafie Koralowej. Oferta zainteresowała wtedy 35 tys. osób, a pracę dostał Brytyjczyk, który ożenił się z Australijką i do dzisiaj działa w branży turystycznej.

Australijski pomysł z 2009 r. zaczęto kopiować również w innych krajach. Ostatnio jedno z chińskich miast ogłosiło na Facebooku rekrutację na stanowisko "współczesnego Marco Polo".

na prawde interesująca i kusząca propozycja