Nieprzeczytane posty

Mazury & Pomorze Road Trip 2011

1
Witajcie, to moja pierwsza relacja z wyprawy, a była ona zacna 8-)

Dzień 1
Wyruszamy o godzinie 6:00 a do Suwałk docieramy tuż przed 8. Kierujemy się do miejscowości Gulbieniszki, gdzie zostawiamy samochód na parkingu przy drodze i idziemy w stronę Góry Cisowej. Piękny widok na okoliczne pola, lasy i jeziora.
Wędrujemy dalej na północ w stronę granicy Polsko-Rosyjsko-Litewskiej. Na drodze i obok niej pełno pagórków oraz malowniczych krajobrazów (jeziora robią swoje). Tuż przy granicy stoi sobie pomnik w kształcie iglicy, można kolejny raz rozprostować kości.
Przejeżdżamy przez Żytkiejmy (ładny pomnik z drewna) aż trafiamy do słynnych wiaduktów kolejowych w Stańczykach. Jeden z nich był właśnie remontowany, natomiast drugi już odnowiony wraz z oświetleniem. W dole płynie spokojny strumyk, warto zrobić sobie zdjęcie na tle monumentalnych budowli.
Kolejnym celem był piramidalny grobowiec w Rapie. Uwierzyliśmy GPS'owi, który poprowadził nas jednak przez wiele dróg piaskowych (w tym jedna idąca kilkanaście metrów od granicy z Obwodem Kalningradzkim). W tym momencie zebrało się na deszcz i sam grobowiec odwiedziliśmy w pośpiechu. W środku widać jeszcze trumny.
Długa droga pośród jezior opłaciła się, chmury zaczęły uciekać i mieliśmy spokój od deszczu do końca dnia. Chlapiące tu i ówdzie kałuże spowodowały zalanie paska klinowego i przejściowe kłopoty z silnikiem, na szczęście do Kruklanek dojechaliśmy bez większych przygód. Miejscowość warta odwiedzenia ze względu na zawalony most kolejowy nad rzeką Sapiną. Warto wejść na obie części mostu (nad rzeką jest kładka) bo widoki niesamowite. Polecam rozejrzeć się po okolicy w poszukiwaniu wizerunku głównego bohatera gry Mario Bros. Ja znalazłem 4 takie :).
Pozezdrze niestety rozczarowało nas, bo w poszukiwaniu bunkrów Himmlera kompletnie się zgubiliśmy w lesie. Brak tam jakichkolwiek oznaczeń w którą ścieżkę iść. Na osłodę złapałem w obiektyw przemykającą wiewiórkę oraz czerwoną żabę siedzącą na liściu w kałuży.
Śladem nazistów ciąg dalszy. Odwiedzamy Kwaterę Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych w Mamerkach. Trochę sprzętu, map i schronów, oraz wieża widokowa na jednym z nich. Dostajemy nawet latarkę przy kasach by móc bez przeszkód zwiedzać schrony.
Śluzy w Leśniewie porażają ogromem. Trzeba trochę wędrować w górę rzeki, ale opłaca się, bo na większej śluzie mamy... park linowy! Za pewną opłatą możemy przedostać się na szczyt betonowej konstrukcji na linach bądź kładkach i zjechać z góry tuż nad lustrem wody. Nas nie stać więc sobie odpuszczamy.
Wilczy Szaniec koło Gierłoży również poraża. Wysadzone schrony o grubości ścian paru metrów przesunęły się nawet o kilka metrów! Nasz przewodnik opowiadał bardzo ciekawie (może dlatego, że był najstarszym z pracujących tam) i prowadził przez najważniejsze miejsca. Chociaż wydaje mi się że jeszcze nie widzieliśmy wszystkiego.
GPS jak zwykle poprowadził nas szybką trasą - przez las. Droga leśna była wyłożona brukiem, rzecz niespotykana w moich okolicach. Po drodze jak zwykle piękne krajobrazy.
Zatrzymujemy się w Twierdzy Boyen, jest tu schronisko młodzieżowe z noclegiem za 25zł w barakach. Pokoje 7-osobowe, przy czym cały budynek był kompletnie pusty! Mamy blisko do pryszniców i kuchni (brak lodówki), a w pokoju stare piece. Wrażenie szalenie pozytywne. Mały spacerek po piwo i wracamy tuż po zmroku, także na zwiedzanie nie ma już czasu.

Dzień 2
Zwiedzamy Twierdzę, na parterze baraku jest muzeum, następnie wędrójemy wzdłuż obwodu murów. Zajmuje nam to niemal pół godziny. Szybko zwijamy manatki i jedziemy do wieży ciśnień w Giżycku. Ładny widok z góry, niestety wstęp płatny. Wewnątrz wieży znajdziemy kawiarnię, pamiątki i trochę eksponatów.
Odwiedzamy Ryn. Ładne miasto, zamek zamieniony w hotel, nie odwiedzaliśmy wnętrza (a może powinniśmy?).
W Świętej Lipce cały czas remont. Rusztowania psują trochę nastrój, ale za to wnętrze i organy piękne. Pełno tam kiczowatych dewocjonaliów.
Kolejnym celem jest Reszel. Małe i piękne miasteczko ze świetnym zamkiem i kościołem. W tym mieście widać jak w praktyce wygląda idea Citta Slow. Zamek całkiem ładny, sporo korytarzy i schodów do przejścia. Z wieży kościelnej piękny widok na całe miasto i okolice. Prawie wszystkie domy białe z czerwoną dachówką.
Droga przez tą część Mazur była usłana wielkimi połaciami pól, lasów, wsi i miasteczek. W Lidzbarku Warmińskim odwiedzamy kolejny zamek, niestety czas goni i musimy szybko jechać. Wielka szkoda, bo miasto aż się prosiło, żeby zostać tam na dłużej.
Do Olsztyna docieramy w wielkim korku i powoli przedzieramy się na stare miasto. Tutaj dowiadujemy się że Hotel Wysoka Brama niestety nas nie przyjmie z powodu nieporozumienia przy rezerwacji (tydzień wcześniej!). Dostajemy miejsca zastępcze dalej od centrum, drożej i w niższym standardzie. Z całego zdenerwowania nie odwiedzamy Muzeum Warmii i Mazur, do którego tak spieszyliśmy (otwarte do 17:00). Pijemy piwo na starówce i do końca dnia w złych nastrojach idziemy spać.

Dzień 3
Ostatni raz ufam GPS'owi i skrótom, zamiast kilka km więcej drogami wojewódzkimi robimy sobie skrót gminną. Oczywiście okazuje się ona drogą piaskową, z takimi dziurami, że średnia prędkość to jakieś 20 km/h.
O zamku w Malborku chyba nie ma co mówić bo większość była i uwielbia. Wspomnę tylko że warto wejść za dopłatą na najwyższą wieżę, widoki niesamowite! W jednej z sal pani przewodniczka przebrana za księżniczkę wymiatała na gitarze średniowieczne melodie! Dla mnie bomba!
Stoimy w korku oczekując wyjazdu z Malborka, a tymczasem żulisko na pobliskim przystanku ucina sobie popołudniową drzemkę. Ten to się nigdzie nie spieszy. Droga do Gdyni mija nam w korkach i deszczu (już po raz ostatni podczas tej wycieczki). Widzę morze po raz pierwszy od jakiś 15 lat, ale za delikatną mgłą nie widać horyzontu. Szukamy Muzeum Marynarki Wojennej. Po 20 minutach udało się, choć była tuż przy plaży. Zatrzęsienie sprzętu! Od armat, poprzez samoloty, helikoptery i działa, aż po kawałek czegoś co wygląda jak łódź podwodna!
Przy Skwerze Kościuszki stoi zacumowany okręt ORP Błyskawica, który oczywiście zwiedzamy. Można zobaczyć pokład, maszynownię itd. Szkoda że nie ma dostępnych więcej pomieszczeń. Jeszcze tylko spacer do końca nabrzeża (Akwarium odpuszczamy sobie) i jedziemy do Sopotu w poszukiwaniu noclegu. Po paru minutach szukania ogłoszeń z ulicy znajdujemy najtańszą ofertę "na rynku": 50zł od osoby. No jak mus to mus. Całkiem niezła chata, tylko kobieta patrzy na nas podejrzliwie że zatrzymujemy się na jedną noc. Może trzeba było poszukać hostelu... Spacer po molo obowiązkowy, trafiliśmy na moment zachodu słońca, piękne kolorki nieba. Jeszcze tylko wzdłuż i wszerz głównej ulicy i idziemy lulu (po obowiązkowym browarku).

Dzień 4
Trzecia część Trójmiasta, czyli Gdańsk. Ratusz niestety zamknięty z powodu remontu, a miałem nadzieję zobaczyć wystawę astronomiczną. Obowiązkowo wchodzimy na wieżę widokową kościoła Mariackiego. Schodów sporo ale klimat wewnątrz budowli niesamowity. Szwędamy się jeszcze trochę, ale czas się pożegnać z wybrzeżem.
W Szybarku odwiedzamy Centrum Edukacji i Promocji Regionu. Pełno tu kiczowatych dziwactw, jak np. Święty Mikołaj stojący na kuli ziemskiej (WTF?), chociaż to może być i zaleta. Mamy i najdłuższą (chyba do niedawna) deskę świata, prawdziwy pociąg z Syberii oraz Dom Sybiraka. Jest wizerunek papy Stalina, są zdjęcia z Syberii, jest schron ruchu oporu z IIWŚ, jest i słynny odwrócony dom. Gwarantuję że prawie każdemu z was zacznie się pier.... w głowie po przejściu kilku kroków wewnątrz. Atrakcji jest dużo więcej, warto zabrać tu dzieci bo frajda niesamowita.
Obowiązkowo wspinamy się na szczyt Wieżyca i wchodzimy na wieżę widokową. Piękne wzgórza porośnięte lasami. To chyba najpiękniejszy widok na tej wycieczce.
Teraz przyspieszamy. Klucząc po miejscowościach z pomocą atlasu docieramy do Gniewu i oglądamy zamek z bliska. Czas nagli więc lecimy dalej, do Grudziądza. Spacer ulicą Spichrzową (w remoncie), szybkie spojrzenie na mury obronne od strony Wisły, oraz wzgórze zamkowe i jedziemy dalej. Czas na Radzyń Chełmiński i najpiękniejsze ruiny zamku jakie widziałem do tej pory. Na parkingu wita nas babcia trajkocząca przez kilka minut wyuczony wierszyk o zamku (bodajże, bo nie słuchałem, za to moja dziewczyna nie miała wyboru). Zachowała się głównie przednia ściana oraz dwie wieże, na które oczywiście wchodzimy. Naprawdę wielka frajda łazić po starych korytarzach, a widoki z wież oczywiście zapierające dech (który to już raz?). Jeszcze tylko szybkie odwiedziny zamku w Szymbarku k. Iławy. Niestety tuż po zachodzie Słońca, więc czasu na pobieżny ogląd z zewnątrz nie za wiele. Szkoda, bo zameczek bardzo ładny z zewnątrz.
Niemal cały dzień był pogodny i ciepły, tak więc i nastroje dopisują. W Iławie robimy sobie ostatni nocleg za niewygórowaną cenę. Aż szkoda iść spać, taka ciepła noc.

Dzień 5
Drogi do przejechania dużo, a atrakcje już tylko dwie. Po pierwsze Grunwald. Akurat zdążyliśmy na bodajże półgodzinny film o krzyżakach i samej bitwie. Super. Jeszcze oglądamy sporą liczbę zbroi ze średniowiecza, trochę tablic informacyjnych i innego oręża. Spacerujemy po polach dawnej bitwy i jedziemy dalej.
W Kadzidłowie znajduje się Park Dzikich Zwierząt. Wraz z przewodnikiem odwiedzamy kolejne zagrody i oglądamy kilkadziesiąt gatunków zwierząt z bardzo bliska, a nawet na wyciągnięcie ręki. Czego tam nie ma! Są i sarny, bociany, jelenie, osły, łosie, wilki, wiewiórki, wydry, kozy, dużo ptactwa itd. Tutaj również polecam zabrać dzieci, bo niektóre gatunki co łagodniejszych zwierząt można samemu dokarmiać. W jednej zagrodzie mamy na oko ponad 30 sztuk kóz i innych podobnych, które już nauczyły się wyrywać ludziom torebki z przekąskami :D
Pełni wrażeń wracamy do domu przez kolejne niezliczone wsie i miasta.

Wrażenia ogólnie bardzo pozytywne, jednakowoż wydatków było co nie miara. Zrobiliśmy około 1400 km. Jechaliśmy we dwoje, a więc na sam gaz zeszło nam ze 300 zł. Kolejne ze 300 na noclegi. Dodajmy jeszcze bilety wstępu + parkingi przy większości atrakcji + jedzenie + pamiątki. Wyszło po jakieś 500 zł na głowę.
Kolejne spostrzeżenie: wycieczka powinna była być 6-dniowa. Atrakcji było tyle, że np. niektóre zamki widzieliśmy tylko z zewnątrz i spieszyliśmy do następnych. Również większość muzeów otwarta była do 17, więc trzeba było pędzić niemal na złamanie karku.

Mapa pokazująca naszą trasę: http://zapodaj.net/5ced2e37cda9.jpg.html

Dziękuję za uwagę, komentarze, sugestie, pytania mile widziane.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Polska ogólnie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości